Przejdź do menu Przejdź do treści

Naukowe UEspresso


Pod koniec 2021 roku na platformach streamingowych "Spotify" oraz "Apple Podcast" zadebiutował premierowy odcinek podcastu "Naukowe UEspresso". Jest to pierwsza inicjatywa tego typu stworzona przez Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach. Do programu zapraszamy pracowników naukowo-dydaktycznych naszej Uczelni. W rozmowach w ciekawy i przystępny sposób poruszane są tematy popularnonaukowe dotyczące naszej codzienności. 

Projekt powstał z inicjatywy Centrum Marketingu, a seria podcastów realizowana jest we współpracy z AS Radiem Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach

Zapraszamy do słuchania w towarzystwie ulubionej kawy bądź herbaty!

Lista odcinków

NOWOŚĆ Naukowe UEspresso odc. 25 - Black Friday- jak nie dać się nabić w butelkę? ( dr hab. Małgorzata Kieżel, prof. UE)

Co mają wspólnego listopadowe wyprzedaże z filadelfijskimi policjantami, kradzieżami i kolizjami drogowymi? Na co wciąż dajemy się nabrać sklepom podczas szału zakupów? Na te i inne pytania z odpowiedzią przychodzi dr hab. Małgorzata Kieżel, prof. UE z Katedry Zarządzania Marketingowego i Turystyki.

Naukowe UEspresso odc.25

Black Friday - jak nie dać się nabić w butelkę? (dr hab. Małgorzata Kieżel, prof. UE)

[muzyka]

Marek Kiczka: To jest podcast Naukowe UEspresso, czyli pobudzająca porcja wiedzy w dobrym towarzystwie. Zapraszam na ciekawe rozmowy przy kawie z wykładowczyniami i wykładowcami Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. Nazywam się Marek Kiczka i witam się z Państwem po raz pierwszy, a to kolejna odsłona podcastów, w ramach których poruszamy ekonomiczne tematy popularno-naukowe.

[muzyka]

Marek Kiczka: Black Friday, czyli Czarny Piątek, Cyber Monday, Cyfrowy poniedziałek, a może Black Week, czyli cały czarny tydzień? Obojętnie jak to nazwiemy, chodzi o jedno, żebyśmy kupili jak najwięcej, ale czy faktycznie taniej? Przyzwyczailiśmy się już, że koniec listopada kojarzy nam się z wszechobecnymi promocjami. Czasem jednak kilka dni później orientujemy się, że wydaliśmy nieco za dużo, za nieco za mało. Moim i Państwa gościem jest dziś dr hab. Małgorzata Kieżel, profesor Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach z Katedry Zarządzania Marketingowego i Turystyki. Dzień dobry, Pani Profesor.

dr hab. Małgorzata Kieżel, prof. UE: Dzień dobry Panu, dzień dobry Państwu.

Marek Kiczka: Pani Profesor, na jakie chwyty marketingowe wciąż dajemy się nabrać sklepom?

dr hab. Małgorzata Kieżel, prof. UE: Rzeczywiście, sklepy mają tutaj cały arsenał działań, za pomocą których są w stanie wpływać na naszą chęć do zrobienia zakupów, do zrobienia zakupów większych niż planowaliśmy i nierzadko częściej niż mieliśmy to w swoim zamiarze. Na pewno podejmują one szereg działań, które opierają się na tworzeniu takiej atmosfery wyjątkowości. Teraz Pan redaktor wspomniał właśnie o tym okresie Czarnego Piątku, to już jest taki moment, który bardzo mocno rozpoczyna czas około świątecznych zakupów, no więc ta właśnie atmosfera tych przedświątecznych przygotowań jest podkreślana na każdym kroku. To też spowoduje, że u konsumentów rodzi się takie poczucie, że bardzo wiele produktów by się przydało. Przestają w sposób taki chłodny analizować, jaka jest relacja między wartością użytkową takich produktów a ich faktyczną ceną. Zwłaszcza, że tak jak przyglądaliśmy się tym cenom właśnie chociażby w czasie tych obniżek czarno piątkowych, nie wszystkie one są tak niskie, jak mówią do nas foldery czy informacje w witrynach. Apropo chwytów marketingowych, które są widoczne właśnie w tym okresie przecen. Sklepy bardzo często robią adnotację, że mają przeceny do 50%, niekiedy one są nawet wyższe, natomiast tutaj kluczowe jest to słowo do, bo przecież przecena, która wynosi 10%, to jest też przecena, która mieści się w przedziale do 50%. I rzeczywiście konsumenci często ulegają tej sugestii, że skoro widzą taką informację, to tam muszą znaleźć coś taniego. Poza tym jeżeli widzą też dużą liczbę innych klientów, którzy gdzieś tam przeglądają towar, mają poczucie, że w tym sklepie musi znaleźć się coś wyjątkowego i chcą tę okazję dla siebie znaleźć. Tych bodźców marketingowych typowych jest w sklepach w tej chwili bardzo dużo. Mamy oferty typu trzy w cenie dwóch, co często skutkuje tym, że kupujemy produkty nie zawsze potrzebne w takich ilościach. Pojawiają się właśnie produkty, które są dostępne tylko w danym czasie, to jest też taki nowy trend, który zauważam, taki odpowiednik trochę kalendarza adwentowego, że codziennie jest inny produkt, w niższej, wyjątkowo niskiej cenie. On działa wtedy jak magnes, który przyciąga właśnie klientów, żeby odwiedzić ten sklep. Kupią, nie kupią ten produkt, ale przy okazji być może zapoznają się z ofertą innych dóbr i skuszą się na coś innego.

Marek Kiczka: Czyli śledzimy na bieżąco, co się dzieje w sklepie, tak jakby u naszych znajomych. Sklepy jednak w jakiś sposób, właśnie taki próbują nas skusić, żeby przyjść po prostu i zobaczyć.

dr hab. Małgorzata Kieżel, prof. UE: Tak, bardzo często właśnie ten aspekt przyciągnięcia uwagi jest tutaj kluczowy. Zresztą ten okres właśnie teraz, przecen związanych z Czarnym Piątkiem czy już zbliżających się świąt sprawia, że ten wystrój sklepów jest taki, że my chętniej w tym sklepie się pojawiamy, bo jednak ta atmosfera przedświąteczna zewsząd się pojawia. Mamy świąteczną muzykę, która wybrzmiewa gdzieś w tle. Mamy oczywiście te dekoracje świąteczne, które tworzą swego rodzaju magię świąt i powodują, że my, nawet jeżeli jesteśmy bardzo zabiegani, to na co dzień, zaczynamy myśleć, że no przecież właśnie za chwilę święta, więc trzeba się do nich przygotować. I może teraz warto zrobić to nieco wcześniej, po to, aby uniknąć później np. zakupów w dużym pośpiechu i w dużej liczbie innych kupujących.

Marek Kiczka: Nomen omen zdarza nam się kupić czasem coś w ostatnim momencie przy kasie, kiedy jednak ta ekspozycja wręcz do nas przemawia. Kup teraz, To jest ostatnia chwila, możesz kupić jakąś drobnostkę.

dr hab. Małgorzata Kieżel, prof. UE: Tak, strefa kas jest taką typową strefą, gdzie mogą mieć miejsce zakupy impulsywne, właśnie takie niezaplanowane, dokonywane niekiedy w poczuciu zrobienia sobie takiej mini nagrody. Po tym, jak z określonym wysiłkiem i poświęceniem czasu zrobiliśmy zakupy zasadnicze. Generalnie te bodźce, które skłaniają nas do zakupu tu i teraz, są bardzo skuteczne. Ta reguła niedostępności, że coś za chwilę może zniknąć. W związku z tym u nas wzrasta chęć do nabycia tego, żeby uchronić się przed tym później poczuciem straty, jest bardzo skuteczna. Sklepy właśnie próbują to wdrażać poprzez oferty limitowane, poprzez właśnie takie oferty dnia. Zauważyłam też odwiedzając sama sklepy, przechodząc czasami przez teren galerii, że w niektórych sklepach pojawiło się coś, co nie było do tej pory tak często widziane. Przynajmniej być może tutaj, w aglomeracji naszej, że są wręcz godzinowe oferty promocyjne. Jest osoba, która prowadzi taką akcję i to powoduje, że ludzie wtedy tłoczą się w tym sklepie, czekają na tę okazję. Ten wzmożony ruch też znowu przyciąga kolejnych klientów, także pod tym względem jest to na pewno bardzo korzystne z punktu widzenia możliwości zwiększania obrotów. Mówimy tutaj o sklepach tradycyjnych, stacjonarnych, ale oczywiście też chociażby ta reguła niedostępności jest też widoczna w stosowaniu w sklepach internetowych. Jeżeli wrzucamy coś do koszyka, to zwykle w systemie nie omieszkają nam powiedzieć napisać, że to są ostatnie sztuki tego produktu, albo w tym czasie, jak my coś oglądamy,  oglądają ten produkt także inni konsumenci w liczbie np. 20, więc nam już z tyłu głowy zapala się lampka, że ktoś może kupić ten kończący się w końcu zapas produktu przed nami.

Marek Kiczka: Ten stan magazynowy obserwujemy na bieżąco, często, w związku z czym to jest chyba kłopot, no ale tutaj jeszcze mamy też pewnie zestawy podarunkowe, czasem darmowe, jakieś podarunki dla klientów. Tych możliwości naprawdę, naprawdę jest sporo, a pani profesor, kiedy ostatni raz dała się nabić w butelkę?

dr hab. Małgorzata Kieżel, prof. UE: Staram się unikać sytuacji, w której miałabym poczucie, że zostałam nabita w butelkę i byłaby to taka ewidentna strata, natomiast nie ukrywam, że mimo iż znam wiele tych chwytów i zabiegów, jestem na nie poniekąd zawodowo wyczulona, to jednak ulega się niejednokrotnie tejże atmosferze właśnie i zdarzają się zakupy impulsywne, które no niekoniecznie są nam potrzebne, tak w sposób racjonalny to oceniając. A propo chwytów, które na nas działają, no tutaj ten okres świąteczny on daje też możliwość oddziaływania poprzez szereg bodźców, które wpływają na nasze zmysły. Przecież wspomniana muzyka czy nawet zapachy to odwołuje się do naszych wspomnień, do takiego poczucia, że oto właśnie zakup pewnych produktów da nam taką namiastkę czegoś, co pamiętamy jako wyjątkowy czas. I chyba trudno tutaj właśnie o taką stuprocentową obronę przed tymi działaniami. Poza tym, no jako kobieta mogę stwierdzić, że zgadzam się z teorią, że rzeczywiście jest coś takiego jak styl zakupów uwarunkowany płcią i tutaj rzeczywiście właśnie panie kobiety częściej mogą w sklepach po pierwsze spędzać więcej czasu, po drugie szukać bardziej dokładnie, szczegółowo przeglądać ofertę, no i przez to też być bardziej podatne na robienie większych zakupów.

Marek Kiczka: Wiemy już, co robią sklepy i marketingowcy, żeby sprzedać jak najwięcej, a jak sami możemy się przed tym bronić?

dr hab. Małgorzata Kieżel, prof. UE: Tutaj rzeczywiście powinniśmy jako konsumenci założyć swego rodzaju zbroję, która nas będzie chroniła przed tymi nad programowymi wydatkami. Kluczem chyba jest przede wszystkim robienie listy produktów, które są rzeczywiście nam potrzebne. Warto tutaj też sobie ustalić pewne limitów budżetowe, których należy się trzymać. W tym pomaga np. płacenie gotówką. Sama wiem, że w dzisiejszym świecie, no płatności kartą płatności bezgotówkowe są szalenie wygodne, natomiast one sprawiają, i to jest w wielu badaniach udowodnione, że wydajemy więcej, chętniej i nie kontrolujemy tego, więc właśnie ta obliczona kwota tutaj czy ustalenie być może na karcie limitu wydatków dziennych powoduje, że dostajemy taki sygnał, że o, to już jest moment, kiedy należałoby się zatrzymać. Warto też kontrolować ceny, sprawdzać ceny, chociażby korzystając z możliwości, jakie dają porównywarki cenowe, są aplikacje, które pozwalają sprawdzić, jak cena kształtowała się na przestrzeni pewnego czasu. Na pewno, przy robieniu zakupów nie jest wskazany pośpiech, bo on bardzo często sprawia, że ten impuls, który nas skłania do zakupu, ma dużo większe pole oddziaływania. Poza tym w kontekście robienia też zakupów, co do których nie jesteśmy na 100% pewni, że one będą, że pozostaną tutaj te produkty w naszym posiadaniu, ważną sprawą jest zapoznanie się z zasadami zwrotów w danym sklepie. To dotyczy zwłaszcza placówek stacjonarnych, bo my jesteśmy, możemy czuć się nieco rozpieszczeni tym, że w wielu sklepach te zwroty są zapewnione, one mogą nawet wynosić miesiąc. Czasami kuszą nas zwrotami w terminie do stu dni, sklepy stacjonarne, przy czym to jest ustalenie, które wynika z ich regulaminu. I nie w każdym sklepie to będzie praktyka obowiązująca.

Marek Kiczka: Rozmawiamy o tym, że z jednej strony sklepy chcą jak najwięcej sprzedać, a świadomi konsumenci powinni kupować wyłącznie to, co jest im potrzebne i to najlepiej po okazyjnej cenie. Przypomina mi to zabawę w kotka i myszkę.

dr hab. Małgorzata Kieżel, prof. UE: Tak, to rzeczywiście może wyglądać, jak taka swego rodzaju gra albo zabawa w przeciąganie liny. Natomiast musimy pamiętać tak realnie, patrząc na tę sytuację, że tutaj jest asymetria siły pomiędzy tymi dwoma stronami. Więcej bodźców jednak stosują sklepy i one mają silniejszy wpływ na zachowania konsumentów, szczególnie jeżeli konsumenci nie są w pełni świadomi swoich praw, nie potrafią się odnaleźć, nie potrafią spojrzeć, w czym tkwi właśnie ta próba czasami pewnej manipulacji nimi. Natomiast oczywiście tutaj ta kwestia edukacji odgrywa dla tego istotną rolę i warto uświadamiać konsumentów, na co powinni zwracać uwagę.

Marek Kiczka: Pani Profesor, a skąd to wszystko się w ogóle wzięło? Kto za tym stoi, że jest Black Friday, Black Week, nawet całe miesiące czarne, można powiedzieć.

dr hab. Małgorzata Kieżel, prof. UE: Tak, to rzeczywiście ten okres się wydłużył, począwszy od tego jednego czarnego piątku. W tej chwili mamy wręcz czarne miesiące, a wszystko wzięło się, jak to często bywa w kontekście działań marketingowych ze Stanów Zjednoczonych. To wynika też z ich układu kalendarza i pierwszy piątek po Święcie Dziękczynienia, który przypada na ten koniec listopada, to jest dla Amerykanów taki bardzo wyraźny sygnał, że czas zacząć zakupy świąteczne. I oni bardzo często ten piątek po tym Święcie Dziękczynienia biorą wolny, przedłużając sobie w ten sposób weekend i masowo ruszają na zakupy. Taką ciekawostką, jeżeli chodzi o samą nazwę jest to, że właśnie policja Filadelfijska zwracała uwagę, że to jest czarny dzień, bo tam jest wtedy z racji bardzo dużego tłoku mnóstwo problemów z kradzieżami, z kolegami, z korkami, z takimi właśnie uciążliwości, które towarzyszą tym zakupom.

Marek Kiczka: Rozumiem, aczy tak samo wygląda to w przypadku naszego kraju, czy jednak trochę się różnimy?

dr hab. Małgorzata Kieżel, prof. UE: Jest tutaj różnica, jeżeli chodzi o skalę przecen, na pewno, bo oczywiście, jak mówimy o tym, że samo święto wyrosło na gruncie Stanów Zjednoczonych, ono też przeniosło się do krajów Europy Zachodniej, no i jest obecne u nas gdzieś od roku 2016, cieszy się dużą popularnością, natomiast konsumenci tutaj nasi, nie mogą liczyć na tak głębokie przeceny, które są dostępne chociażby właśnie w niektórych sieciach amerykańskich. To jest, myślę, też kwestia tego, że w naszych realiach, tutaj polskich te główne przeceny, te wyprzedaże, takie najgłębsze, ruszają zaraz po świętach i wtedy jest czas, kiedy realnie można te zakupy zrobić taniej, choć oczywiście trzeba pamiętać, że wybór wtedy może być nieco mniejszy.

Marek Kiczka: Rozumiem, przejdźmy dalej. Wiemy już jakich chwytów używają sklepy i jak sami możemy się bronić, ale czy coś lub ktoś, jakieś przepisy czy instytucje mogą nas w tym wesprzeć?

dr hab. Małgorzata Kieżel, prof. UE: Tak, ostatnimi czasy takim przepisem, który bardzo korzystnie działa na rzecz ochrony naszych interesów, jako konsumentów, jest unijna dyrektywa Omnibus, która weszła w styczniu tego roku, a która między innymi wprowadziła obowiązek, obowiązek dla przedsiębiorstw informowania konsumentów o poziomie ceny, która była 30 dni przed obecną obniżką. Tym samym, to bardzo mocno ukróciło, no takie nieuczciwe praktyki, które wcześniej miały miejsce, gdy to przedsiębiorstwa celowo zawyżają ceny wyjściowe po to, żeby pokazać bardzo głęboką przecenę, która tak naprawdę była absolutną fikcją.

Marek Kiczka: Rozumiem. Pozwoli Pani, że przyjmę teraz rolę adwokata diabła. Czy przypadkiem nie jest tak, że dzięki Black Friday koniec końców wszyscy zyskują? Sklepy zwiększają zyski, a my możemy kupić coś taniej, nawet jeśli tylko odrobinę.

dr hab. Małgorzata Kieżel, prof. UE: Zgodzę się z Panem redaktorem, rzeczywiście tak ta sytuacja wygląda. Szczególnie konsumenci, także mogą czuć się tą stroną, która wygrywa. Przy założeniu, że będą wyczuleni na pewne chwyty, przy założeniu, że będą świadomie szukać ofert okazyjnych i kupować to, co jest im rzeczywiście potrzebne, te niższe ceny są bardzo często nadal czynnikiem, który decyduje o tym, czy coś kupimy, czy też nie. Więc sklepy zainteresowane zwiększeniem obrotów będą też starały się takie okazje oferować.

Marek Kiczka: Nie można chyba też zapomnieć o PKB. Czy dzięki temu gospodarka nie rozwija się szybciej?

dr hab. Małgorzata Kieżel, prof. UE: Można przyjąć tutaj takie spojrzenie właśnie wynikające, wywodzące się z ekonomikę keysowskiej, że każda tutaj w naszym przypadku złotówka wydana na zakupy przyczynia się do większej produkcji i sprzedaży, no więc przyczynia się do rozwoju gospodarki danego kraju. Więc możemy tutaj na to też w ten sposób popatrzeć.

Marek Kiczka: Można też powiedzieć, że samo kupowanie sprawia nam przyjemność. Czy tak nie jest?

dr hab. Małgorzata Kieżel, prof. UE: Można tak powiedzieć. Rzeczywiście przebywanie w środowisku sklepowym czy ewentualnie robienie zakupów to jest proces, który służy temu, że kupujemy jakieś produkty czy też korzystamy z usług, które zaspokajają nasze potrzeby, czyli mamy poczucie dobrze spełnionego obowiązku, co gdzieś tam w kontekście takiego komfortu, no i też wytwarzania się hormonów szczęścia bywa rzeczywiście przez nas postrzegane, jako bardzo korzystne. Część osób wręcz traktuje wizytę w sklepie jako pewną formę spędzenia czasu, zobaczenia co się dzieje, co jest na wystawach, a właśnie chociażby to, o czym mówiliśmy wcześniej, obecny czas bardzo temu sprzyja, bo otacza nas gdzieś taka ładna atmosfera, ładne dekoracje.

Marek Kiczka: Nasza rozmowa przypomniała mi, że ostatnio sam dałem nabić w butelkę. Zakupiłem w sklepie internetowym okazyjnie zabawkę, tak myślałem przynajmniej, która nim do mnie dotarła kosztowała jeszcze mniej niż w dniu zakupu i tak sobie pomyślałem, że może mogłem wydać mniej, ale przez te kilka dni czułem się naprawdę jak rekin biznesu, a to z perspektywy czasu wyceniam na znacznie więcej niż te kilka złotych. Drodzy słuchacze, macie zapewne własne doświadczenia związane z polowaniem na okazje, to dobry moment, żeby odpowiedzieć sobie na pytanie, czy większą satysfakcję daje Wam to, że nie daliście się naciągnąć, czy może satysfakcja z samego zakupu? Serdecznie dziękuję Pani za rozmowę. Do usłyszenia.

dr hab. Małgorzata Kieżel, prof. UE: Dziękuję bardzo. Do usłyszenia, Do widzenia.

[muzyka]

Marek Kiczka: To było Naukowe UEspresso. Jeśli chcesz zostać z nami dłużej, dodaj nas do swoich ulubionych podcastów, a jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach i o tym, co aktualnie się u nas dzieje, zachęcam do odwiedzenia strony internetowej oraz naszych kanałów w mediach społecznościowych.

[wyciszenie muzyki]

Naukowe UEspresso odc. 24 - Jak uprawiać marketing polityczny? (dr hab. Zbigniew Widera, prof. UE)

Dlaczego powinniśmy dobrze czytać informacje? Jakie główne błędy popełniają kandydaci i czy wszyscy mają równe prawa w walce o władze? Posłuchajcie rozmowy z dr hab. Zbigniewem Widerą z Katedry Badań Rynkowych i Marketingowych.

Naukowe UEspresso odc.24

Jak uprawiać marketing polityczny? (dr hab. Zbigniew Widera, prof. UE)

[muzyka]

Konrad Bilski: To jest podcast Naukowe UEspresso, czyli szybka porcja wiedzy w dobrym towarzystwie. Nazywam się Konrad Bilski i zapraszam Cię na ciekawe rozmowy przy kawie z wykładowczyniami i wykładowcami Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.

[muzyka]

KB: Wybory zbliżają się wielkimi krokami i nie możemy przemilczeć związanych z nimi działań kandydujących polityków z różnych ugrupowań. My oczywiście nie będziemy mówić o nazwiskach, ale przybliżymy sobie istotę marketingu politycznego jako zjawiska społeczno-naukowego. Przed mikrofonem Konrad Bilski, a moim gościem jest dr hab. Zbigniew Widera, prof. UE, autor wielu publikacji, w tym także traktujących właśnie o marketingu politycznym. Dzień dobry Panie Profesorze.

dr hab. Zbigniew Widera, prof. UE: Dzień dobry Panu, dzień dobry Państwu, dzień dobry drodzy studenci!

KB: Dzień dobry, dzień dobry. To na sam początek Panie Profesorze “rozkodujmy” to pojęcie marketingu politycznego. Czym tak naprawdę jest ten marketing polityczny i czy faktycznie to pojęcie jest słusznie używane, czy może jednak powinno się w tym przypadku mówić o public relations, a nie o marketingu? 

dr hab. ZW, prof. UE: Trzeba by było chyba zacząć od tego, żebyśmy sobie wyobrazili jedno wielkie targowisko, na którym jest dziesiątki sprzedających, kupców i setki, może czasem tysiące, jak na przykład w Marakeszu czy Stambule kupujących. Na tym targowisku sprzedaje się określone towary, a w momencie, kiedy pojawiło się już dwóch sprzedawców, a nie jeden no to należało się zastanowić czym wyróżnić swoją ofertę

KB: Konkurencja wkracza.

dr hab. ZW, prof. UE: Dokładnie tak. I teraz wyobraźmy sobie, że to wielkie targowisko jest jednym, wielkim rynkiem politycznym, a na tym rynku politycznym mamy dwa okresy. Pierwszy okres, jest to okres sprawowania władzy, a drugi okres, jest to okres kampanii wyborczej. 

KB: Nie mamy wątpliwości, który jest głośniejszy.

dr hab. ZW, prof. UE: Bezsprzecznie, rzeczywiście szkoda, że w innych obszarach nie dajemy z siebie tyle energii, już nie mówiąc o COVID-dzie, żeby pokazać, że na każdej latarni można zawisnąć w tym momencie. Oczywiście, możemy sobie zadać pytanie, czym jest marketing? Marketing jest procesem, który w pewnym cyklu marketingowym, to się najprościej mówi o marketingu MIX, formuje produkt, wyznacza jego cenę, projektuje się dystrybucję i projektuje się promocję. Ta promocja często jest mylona z marketingiem czy z komunikacją marketingową, dlatego że komunikacja marketingowa jest czymś szerszym, jak promocja, dlatego że ona się zaczyna od myślenia, od produktu. To najlepiej sobie to wyobrazić na miastach, które na ogół mają strategię promocji, bo ich do tego ustawa zobowiązuje. I ten marketing polega na takiej organizacji czynności, żeby można było sprzedać ów ogórek na tym targu, albo polityka i jego program wyborczy, który jest projektem politycznym. 

dr hab. ZW, prof. UE: No myślę, że takie najbardziej ilustracyjne, żebyśmy też nie demonizowali tego marketingu politycznego. I teraz oczywiście ten marketing ewoluuje, tak jak ewoluuje marketing w biznesie - też trzeba sobie szczerze powiedzieć, że marketing na obszarze społecznym on się wywodzi z marketingu biznesowego, dlatego, że tam ludzie się bardziej koncentrują na tym, a nie zawsze ten obszar społeczny w pełni potrafi zaadaptować te metody. No i teraz zmierzajmy do pewnej konkluzji. Okres wyborczy jest tym najbardziej intensywnym, aczkolwiek muszę powiedzieć, że przespanie okresu sprawowania funkcji jest z punktu widzenia marketingu politycznego błędne, bo jak sama nazwa wskazuje - marketing polityczny będzie dotyczył zespołu czynności od formowania produktu, aż do czynności promocyjnych, ale na obszarze politycznym. Natomiast, gdybyśmy spojrzeli na polityka, jak na jogurt, to wtedy dowiedzielibyśmy się, że zarówno polityka z jego programu, jak i jego jogurt należy sprzedać. Różnica zasadnicza polega na tym, że jogurt jak się zepsuje można reklamować, albo telewizor, a polityka reklamować się na ogół nie da. Można go wyrzucić dopiero przy następnych wyborach, jeżeli ktoś  jeszcze będzie wierzył w to, że ta czynność będzie miała sens. Taki chyba jest najprostszy sposób rozumienia marketingu politycznego, który oczywiście się bardzo mocno przeobraża, ale o tym pewnie za chwilę. 

KB: Panie Profesorze, wiadomo że Nas - tak społecznie świadomych obywateli ciekawi, kto zwycięży, ale pozwólmy sobie sięgnąć może trochę głębiej, niż do całych wyników tych kampanii. W którym momencie, Pan, jako ekspert zdaje sobie sprawę, że dana kampania jest źle prowadzona i, że ten kandydat nie ma szansy, żeby jego jogurt stał się produktem popularnym?

dr hab. ZW, prof. UE: Wie Pan, to chyba w momencie, kiedy opadają mi ręce, natomiast w momencie, kiedy patrzę na polski rynek polityczny opadają mi od dłuższego czasu.

KB: [śmiejąc się] Już na początku jesteśmy przegrani.

dr hab. ZW, prof. UE: Ja tu abstrahuję żebyście Państwo mnie dobrze zrozumieli, od krytykowania jednego, drugiego czy trzeciego ugrupowania…

KB: [przerywając] Mówimy o ogóle po prostu.

dr hab. ZW, prof. UE: Mówimy w ogóle o mechanizmie, dlatego że i tutaj też Państwa odeślę za chwilę, dlatego że marketing polityczny się tak zmodernizował, że tak naprawdę dzisiaj o sukcesie decydują algorytmy Big Data, decyduje sztuczna inteligencja, natomiast najmniej z punktu widzenia profesjonalnego marketingu politycznego jest bieganie z ulotką i plakatem…

KB: [przerywając] I z kiełbaską.

dr hab. ZW, prof. UE: I z kiełbaską wyborczą. Oczywiście można by powiedzieć, że to jest pewnego rodzaju hipoteza. Spróbujmy to udowodnić. Żebyśmy znowu nie męczyli, zwłaszcza młodych ludzi, to polecam film “Brexit”, w którym jest w sposób fenomenalny pokazany stan przeprowadzenia kampanii wyborczych o poważnych skutkach, gdzie czterech dżentelmenów przy komputerach załatwiło całą kampanię wyborczą ze skutkiem wiadomym, a obok jest taka fajna scena - politycy uprawiają marketing polityczny w starym wydaniu. Chodzą, opowiadają, wydaje im się, że już wygrali. Natomiast tak naprawdę 3 i pół miliarda wysłanych maili, szczególnie do tej dzisiaj gloryfikowanej, moim zdaniem nie do końca słusznej grupy niezdecydowanych, zebranych za pomocą odkupienia ich danych z firm marketingowych, które ów jogurt sprzedają czy wczasy, powoduje, że po prostu to się sprofesjonalizowało. I znowu to odnoszę do szerszego kontekstu - tam jest taka scena - polityk, który jest oczywiście tym głównym motorem oderwania kraju od Unii Europejskiej, pyta “Proszę Pana, dlaczego mi to Pan proponuje? Co, my jesteśmy tacy atrakcyjni?”. I on im wtedy powiedział tak: “Wie Pan, my narzędzia juz mamy, nie mamy próby badawczej. Jeżeli dacie nam całe społeczeństwo, jako próbę badawczą to my to wygramy”. I wygrali. I to dzisiaj jest nowoczesny marketing polityczny. A zróbmy jeszcze jedną uwagę, żebyśmy też nie zdemonizowali. W sytuacji, w której mamy do czynienia z tak zwaną segmentacją rynku politycznego, czyli wybieramy sobie segmenty, w których budujemy program, ten program potem trafia w procesie targetingu, a potem pozycjonujemy, czyli sprzedajemy ten przekaz informacyjny, to naturalnie mamy te segmenty bardzo zróżnicowane. I nie można dzisiaj powiedzieć, że koncentracja wyłącznie na internecie jest absolutnie trafna, bo zapewne będzie już trafna za 10 lat, 15, a już na pewno za 20, to dzisiaj jednak pewnego rodzaju selektywność w marketingu, narzędziach marketingu i w procesie promocji musi być dostosowana do tego, żebyśmy tych, którzy śpiewają w chórze nie przekonywali, że należy być wędkarzem, tylko po prostu być lepszym chórzystą, tak? Sprowadźmy te nadmuchane wersje polityczne do pewnego prostego rozumienia funkcji, do takich związków przyczynowo skutkowych, no że w momencie, kiedy jesteśmy w stanie doprowadzić do tego, że ktoś zainteresuje się nami, no to powiedziałbym w ten sposób, znowu wracając trochę metodą Bolera Ravela, że w tym przypadku, jakby mechanizm zaniedbania tego okresu długiego, którego nie ma w kampaniach wyborczych i powiedzenie, że najważniejsi są niezdecydowani, świadczy o małym profesjonalizmie tych, którzy mieli kupę czasu na to, żeby ich przekonać.

KB: Tak, no to delikatnie powiedziane, ale tak jeszcze nawiązując do tego, co Pan Profesor mówi, jakie są takie podstawowe grzechy, które są popełniane w kampaniach? 

dr hab. ZW, prof. UE: Ja myślę, że podstawowymi jest zadufanie i przekonanie, co do swojej racji.

KB: Do tego, że wygramy.

dr hab. ZW, prof. UE: Wie Pan, to jest trochę tak, że niejednokrotnie, już nie chcę mówić, że na gruncie polskim, my w ogóle wymyślamy proch leżąc pod gruszą. Na świecie już to dawno zrobili. W momencie, kiedy my na świecie nie robimy benchmarkingu, czyli nie sięgamy po wzorce i wydaje nam się, że jest to genialne no to też posłużę się - przepraszam za inklinację polityczną, ale w momencie, kiedy wszyscy politycy opozycji, którzy tak bardzo dzisiaj są aktywni nomenklaturują pewnego posła prezesem, no to w momencie, kiedy by odwrócili to i nomenklaturowali go “Panie Pośle” to zmniejszyliby jego pozycjonowanie w głowach ludzi. I oczywiście paradoks polega na tym, że nikt nie jest się w stanie przekonać do tak prostych mechanizmów, prawda? Abstrahując od tego kontekstu politycznego…

KB: [przerywając] Jasne, czasem język definiuje różne rzeczy.

dr hab. ZW, prof. UE: Przede wszystkim profesjonalizm. Profesjonalizm, profesjonalizm i jeszcze raz profesjonalizm. Z profesjonalizmem to jest trochę tak, jak z pewnym warszawiakiem, który chciał kupić oscypka pod Gubałówką i pyta się w styczniu kobitki, która sprzedawała w takich obfitych kształtach, czy to jest ten prawdziwy oscypek, a ona mówi “Panocku, w styczniu prawdziwy oscypek? Dejcie spokój” i ów warszawiak wypowiedział z przekąsem “Pani, ale skąd ja mam to wiedzieć?”, a na to Pani powiedziała “Ceba czytać Panocku, dużo cytać”. I w momencie, kiedy zaczynamy od “cytania”, a tak naprawdę jednak od doskonalenia siebie, to zdajemy sobie po pewnym czasie sprawę, że za uczestniczenie w kampaniach wyborczych czy chęć bycia politykiem to nie jest wyjście na ulicę i rozdawania ulotek i okrzyk pod tytułem “Jestem!”, bo jak już krzykniemy “jestem” to mamy połowę wrogów, a połowę zwolenników, albo inaczej - w tym wszystkim jeszcze 48%…

dr hab. ZW, prof. UE i KB: [razem] niezdecydowanych.

dr hab. ZW, prof. UE: No więc, jeżeli byśmy powiedzieli, że dzisiaj żądamy od każdego pracownika korporacji, nie wiem - stacji benzynowej, profesjonalizmu no to jednak ta nauka, która idzie z góry, że kluczem sprawowania władzy są znajomi królika powoduje, że znajomi królika się nie uczą, no bo są znajomymi królika i ten mechanizm się powtarza, prawda?

KB: No to prawda, ale z drugiej strony mamy dużo obietnic, które nawet z naszego punktu widzenia tych, którzy nie są może bardzo w polityce jakoś usadowieni - wiemy, że na przykład niektóre obietnice wykraczają poza kompetencje w ogóle tych kandydatów. 

dr hab. ZW, prof. UE: No zadajmy sobie pytanie, czy ten kandydat to wie, bo sięgnijmy do przykładu, jeżeli ktoś startując do Parlamentu Europejskiego obiecuje podniesienie emerytury to pytanie jest, czy on wie o czym mówi, a śmiem twierdzić, że niekoniecznie, bo też jakby błędem z punktu widzenia kampanii wyborczych, politycznych jest formowanie list wyborczych chociażby. Proszę też zwrócić uwagę na to, że jeżeli ktoś wie, a wszyscy wiedzą, że ten z jedynki wejdzie, a ten z ostatniego miejsca ma nosić ulotki to jeżeli ten z pierwszego nie obieca mu czegoś w przeszłości, że on też będzie ważny, no to jaką on ma motywację, żeby nosić te ulotki, prawda?

KB: Jakieś wzajemne interesy muszą być realizowane, jeszcze pamiętam, takie jedno hasło wyborcze, że ostatni, bądź ostatnia, bo nie pamiętam czy to była kobieta czy mężczyzna “Ostatni na liście - pierwszy do działania!”.

dr hab. ZW, prof. UE: Oczywiście, a najlepiej nazywać się na “A” najlepiej na trzy “A”, bo wtedy najłatwiej się sprzedaje samochody i zawsze jest się na pierwszym miejscu listy wyborczej. I w google'u w pozycji pierwszej… [śmieje się]

KB: No tak.

dr hab. ZW, prof. UE: No tak, ale na tym polega profesjonalizm, tak? No, ale nie na “Ł” - na pewno.

KB: Panie Profesorze, a tak jeszcze wracając do ogółu tego marketingu politycznego - czy wszyscy kandydaci w ramach bojów mają równe prawa i dlaczego nie?

dr hab. ZW, prof. UE: Równe prawa w czym?

KB: Równe prawa w dostępie do wszystkich tych narzędzi, instrumentów marketingowych.

dr hab. ZW, prof. UE: No, ktoś mnie zapytał o to czy konkursy na stanowiska prezesów spółek Skarbu Państwa są autentyczne, prawda? W związku z powyższym powiedziałbym w ten sposób: są równi i równiejsi, jak powiedział Orwell, co oznacza od lat, przynajmniej od lat 80., że nie, a poza tym no jednak umówmy się, że jest pewien określony zasób środków finansowych, które regulowane prawem - już teraz poważni mówiąc, staramy się rozmawiać o marketingu troszkę bardziej na luzie, proszę nam wybaczyć - to jednak pokazują, że nie, że w ten sposób to nie działa. Naturalnie, że internet zrównuje szanse, ale to wymaga znowu profesjonalizacji, zrozumienia istoty, bo w momencie, kiedy jeden z prezesów, który przejął wydawnictwa regionalne na pierwszej konferencji, o ile pamiętam, powiedział, że to głównie chodzi o Big Data, czyli chodzi o zbiór, a potem jeżeli chodzi o Cookies i tym podobne rzeczy, to nie będziemy go za to krytykować, bo przynajmniej w sposób autentyczny powiedział prawdę. Natomiast jeżeli się tego nie zrozumiemy i nie nauczymy - no to nie, jeżeli zaczniemy działać w internecie szukając swojego elektoratu, no o musimy to robić metodami tradycyjnymi. Oczywiście jest jeszcze jeden błąd w marketingu politycznym, z gęsi łabędzie nie zrobisz - i w momencie, kiedy ktoś, kreuje się na kogoś, kim nie jest to mówiąc szczerze, nasze społeczeństwo jest na tyle inteligentne, że potrafi się zorientować w tym momencie, tak? 

KB: I to bardzo szybko. 

dr hab. ZW, prof. UE: Oczywiście ta równość też polega na tym, że stosuje się pewnego rodzaju handlowanie upraszając “żywym towarem” proponuje się pewne granty, do których opozycja nie ma dostępu, ale co tam będziemy o tych partiach politycznych na górze rozmawiać, co ma być to będzie. Natomiast zejdźmy na poziom niżej, no dzisiaj w wielu samorządach terytorialnych już nie ma kandydatów wielu na funkcję prezydenta, bo przy inteligentnym rozegraniu owego okresu, nie kampanii wyborczej, czyli sprawowania władzy to wszyscy już tak zwanymi “fantami” zostali porozdzielani do tego stopnia, że nikt nie chce tracić funkcji wiceprezydenta występując przeciwko swojemu prezydentowi, mimo, że z tytułu polityki ogólnopolskiej dostaje nakaz startu w tym momencie, tak? To są jednak pewnego rodzaju stare schematy no i szczerze mówiąc znowu popatrzmy na to. Jeżeli prezydent miasta wydaje gazetki ze środków samorządowych i też troszkę powiedzmy, że jest w tym marketingu politycznym, żeby nikogo nie obrazić to opozycja ich nie wydaje, bo nie ma za co. Więc jednak ten stopień zubożenia, czyli owego nierównego dostępu w tym momencie, jest absolutnie prawdziwy. Podobnie na listach wyborczych. No jeżeli ktoś znajduje się na 12 pozycji, to na ogół w tym tempie momencie kampanii, nikt nie zwraca uwagi, czy on tam żyje w ogóle, funkcjonuje, czy przyszedł na zbiórkę - dobrze, nie przyszedł to nie dobrze. Są na to różne metody. Sam kiedyś prowadząc kampanię wyborczą w Zawierciu, gdzie udało mi się wszystko powygrywać wtedy, jako osobie prowadzącej kampanię, udało mi się tych ludzi przekonać, żeby jednak byli aktywni w tym momencie. No, ale to trzeba “cytać”.

KB: No to tak, zresztą jest to taka praca u podstaw, praca długotrwała, długoterminowa. Nie można zapominać o tych ważnych elementach w ramach tej dłuższej części wysiłkowej. Panie Profesorze, pewnie bardziej oczywistym, wydaje mi się, pytanie byłoby dociekanie, co politycy zyskują w ramach kampanii wyborczej, ale jednak bardziej interesuje mnie, co tracą prowadząc takie działania.

dr hab. ZW, prof. UE: No przede wszystkim zyskują spełnienie marzeń, czyli jeżeli ktoś ich przekonał to zostaną nominowani gdzieś, na jakąś funkcję w dobrze funkcjonującym systemie, nawet na jakieś granty, które wynikają spoza tego, co tracą. Czasem tracą pozycję w społeczeństwie, w swoim środowisku lokalnym, bo nawet zidentyfikowanie się z pewnym ugrupowaniem politycznym już jest pewnego rodzaju stratą.

dr hab. ZW, prof. UE: Poza tym nie chce sięgać tutaj do jakichś wicemarszałków, ale są jeszcze dzieci tych polityków. I nawet, na litość boską za cenę własnego iluzorycznego, mniej lub bardziej albo krótkiej perspektywie czasowej sukcesu i dostania się do pewnego podziału grantów, wynikających ze sprawowania władzy, to jednak konsekwencje głównie ponoszą dzieci, bo są w ten sposób napiętnowane - niekoniecznie sympatycznie, natomiast oczywiście polityk traci jeszcze jedną rzecz. Dzisiaj, gdybym był bardziej radykalny, to bym powiedział, że politycy boją się Google, boją się Facebooka, nie wiem już, kto na tym świecie rządzi, ale chyba sobie odpowiedziałem na to pytanie.

KB: Raczej tak.

dr hab. ZW, prof. UE: I w związku z tym “shejtować” można dzisiaj każdego, Bogu ducha winnego również, no dzisiaj niestety, ktoś kto chce być ekshibicjonistą, jak pójdzie do pracy w Szczecinie, a robił to w Świętochłowicach to niestety pracy nie znajdzie, więc jest co tracić. No i jest pytanie, czy można się tak daleko, powiedziałbym pójść w pewien konformizm. Ja zawsze kluczę pewnym i dziadkowym podejściem wskazywałem Mazowieckiego, który był takim człowiekiem zasad i zawsze powtarzałem, że jednak w życiu warto kierować się zasadami, jak ktoś jest dobry, jak ktoś jest uznany społecznie-etyczny, tylko każdy wejdzie na tę listę, byleby nie kazali mu się wygłupiać po prostu. 

KB: No i tak możemy to podsumować, Panie Profesorze, że jednak ta etyka i ta przyzwoitość jest najważniejsza w każdej dziedzinie życia, nie tylko w kampanii wyborczej. Panie Profesorze bardzo dziękuję za to spotkanie, jest mi szczególnie miło tym bardziej, że jest to mój ostatni odcinek Naukowego UEspresso. Moim gościem był dr hab. Zbigniew Widera, prof. UE. Ja ze swojej strony bardzo dziękuję tym, którzy słuchali Naukowego UEspresso i tym, którzy trzymali kciuki od pierwszego odcinka. Wielkie Ahoj! Bardzo dziękuję i czekamy na kolejne odcinki. 

[muzyka]

KB: To było Naukowe UEspresso. Jeśli chcesz zostać z nami dłużej, dodaj nas do swoich ulubionych podcastów. Dziękuję i do usłyszenia w kolejnym odcinku.

[wyciszenie muzyki]

Naukowe UEspresso odc. 23 - Czy kredyt 2% jest (nie)bezpieczny? (dr Łukasz Szewczyk)

Czy bezpieczny kredyt 2% jest dla wszystkich? Kto może go zaciągnąć i na jakich warunkach? Jaka jest maksymalna kwota? Kiedy możemy sprzedać mieszkanie kupione w ramach programu? O tym rozmawiamy z dr Łukaszem Szewczykiem z Katedry Bankowości i Rynków Finansowych.

[muzyka]

Konrad Bilski: To jest podcast Naukowe UEspresso, czyli szybka porcja wiedzy w dobrym towarzystwie. Nazywam się Konrad Bilski i zapraszam Cię na ciekawe rozmowy przy kawie z wykładowczyniami i wykładowcami Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.

[muzyka]

KB: Kredyt hipoteczny dla młodych z niskim oprocentowaniem brzmi wyjątkowo dobrze jakie są jego warunki i na co zwracać szczególną uwagę. O tym rozmawiać będziemy z doktorem Łukaszem Szewczykiem z Katedry Bankowości i Rynków Finansowych Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. Dzień dobry Panie Doktorze.

dr Łukasz Szewczyk: Dzień dobry.

KB: Ceny nieruchomości utrzymują się na stałym, ale jednak dość wysokim poziomie czy obecnie lepiej wynajmować mieszkanie, czy jednak skłaniać się do zakupu nie wierząc, że ceny w najbliższym czasie się obniżą. 

dr ŁS: To zależy, bo tak naprawdę wszystko jest kwestią naszych preferencji i tego co chcemy osiągnąć w długim okresie czasu. Oczywiście wynajmowanie nieruchomości ma swoje zalety…

KB: [przerywając] Na przykład?

dr ŁS: Na przykład możemy dość łatwo się przeprowadzić jeżeli zmienimy pracę, czyli tak naprawdę nie jesteśmy bardzo związani z miejscem swojego zamieszkania. 

KB: [przerywając] Jesteśmy bardziej mobilni.

dr ŁS: Jesteśmy bardziej mobilni. Po drugie nie jesteśmy też związani umową kredytu hipotecznego z bankiem, a jednak kredyty hipoteczne są zaciągane na długie terminy i z takim kredytem zawsze jest związane dość duże ryzyko.

KB: [przerywając] Jest to długotrwały związek.

dr ŁS: Jest to długotrwały związek, w który bardzo chętnie wchodzimy dlatego, że w naszych uwarunkowaniach, polskich uwarunkowaniach, tak naprawdę posiadanie nieruchomości jest bardzo istotnym elementem, no można powiedzieć, budowy swojego portfela aktywów, tak? Którym później, w momencie już ostatecznej spłaty tego kredytu możemy swobodnie dysponować, możemy je przekazać naszym dzieciom albo wnukom. No bo jeżeli wchodzimy na ten rynek, tak naprawdę w wieku 25-30 lat zaciągamy kredyt na 25, na 35 lat, no to proszę zauważyć, że tak naprawdę spłacamy ten kredyt już w takim wieku dojrzałym.

KB: [przerywając] Przez całe swoje zawodowe życie właściwie.

dr ŁS: Tak, przez całe swoje zawodowe życie, ten wydatek, który jest związany z obsługą takiego kredytu, a który wynika ze spłacanych rat, no tak naprawdę nam towarzyszy. My też musimy go sobie wbudować nijako w ten budżet gospodarstwa domowego. W związku z tym możemy mieć akurat taką preferencję, że nie chcemy zaciągać takiego kredytu, w związku z powyższym decydujemy się na wynajem mieszkania. Jeśli chodzi o tak naprawdę kwestię wynajmu to z danych, które sobie przygotowałem na nasze dzisiejsze spotkanie, są to dane za maj 2023 roku, w Katowicach te średnie ceny najmu, no można powiedzieć, były uwarunkowane kilkoma takimi elementami. Jeżeli popatrzymy sobie na ten, który jest najważniejszy, wydaje się, albo jest jednym z najbardziej istotnych, czyli wielkość takiego mieszkania no to oczywiście im większe mieszkanie, tym więcej płacimy. Przykładowo dla mieszkania z zakresu od 0 do 40 m2, czyli takiego no powiedziałbym dość małego mieszkania, średnia cena najmu w maju wynosiła 1750 złotych.

KB: Bez czynszu. Bez tych dodatkowych opłat.

dr ŁS: [mówiąc razem z prowadzącym] Tak. Tak. Dokładnie.

KB: Sama cena wynajmu. [kończąc już w trakcie wypowiedzi gościa] Do właściciela.

dr ŁS: To jest tylko i wyłącznie cena najmu, którą płacimy właścicielowi. Dla mieszkania z przedziału 40 do 59m2 to było już 2300 złotych średnio, 60-89 - 3200 zł. Powyżej 90m2 średnia cena 4200 złotych, oczywiście to są ceny średnie, które się mogą wahać ze względu na, no powiedziałbym, różne uwarunkowania.

KB: [przerywając] No lokalizacja jest chyba jednym z ważniejszych.

dr ŁS: Zdecydowanie. Czy to będzie centrum miasta, zresztą jeżeli popatrzymy na oferty mieszkań na wynajem w Katowicach, to dominują te, które są w Śródmieściu, w związku z tym no można też założyć, że tam te ceny będą najwyższe. W związku z tym lokalizacja, kwestia standardu tego mieszkania, liczby pokoi, oczywiście to pośrednio wynika z tego jaka jest wielkość tego mieszkania, tak? Jaki jest standard umeblowania tego mieszkania i tak dalej, no ale też zależy to…

KB: [przerywając] Balkon, taras, ogród.

dr ŁS: Dokładnie. Czy jest to parter z ogródkiem, czy jest wysoki parter, być może jest to 10 piętro, czy jest to nowe budownictwo, czy jest to blok z tej tak zwanej dużej płyty. No i oczywiście mamy tutaj jeszcze dodatkowo same preferencje tego, który nam będzie te mieszkanie wynajmował, bo to też w cenę się wlicza. Jeżeli natomiast porównalibyśmy sobie Katowice z Warszawą, no to już widzimy zdecydowanie większe różnice. Jeżeli popatrzymy sobie na te najmniejsze mieszkania, czyli mieszkania do 40 m2, to, o ile w Katowicach w maju ta średnia cena wynosiła 1750 złotych, o tyle w Warszawie to już jest niecałe 3 tysiące - 2900 złotych. Tak naprawdę, no możemy powiedzieć, że tutaj tylko sky is the limit, bo dla mieszkań powyżej 90 m2 mamy już 10 tys. plus. W związku z powyższym możemy sobie zadać pytanie, czy taki potencjalny najemca powinien sobie zadać pytanie: czy chce wiązać się umową najmu, czy też tak naprawdę będzie chciał, no jednak nabyć to mieszkanie. Jeżeli będzie chciał nabyć to mieszkanie, no to musi się już zastanowić nad kredytem. Generalnie powinien się zastanowić nad tym w jaki sposób chce sfinansować zakup tego mieszkania.

KB: [przerywając, nieco ciszej] Najczęściej jest to kredyt.

dr ŁS: Najczęściej jest to kredyt, w szczególności w przypadku ludzi młodych, tak, którzy nie mają środków własnych, najczęściej pozwalających im na to, żeby kupić to mieszkanie, no mówiąc wprost - za gotówkę. Decydują się tym samym, na zaciągniecie kredytu hipotecznego, no i tak naprawdę w tym momencie zaczynają się zastanawiać, na co powinni zwrócić uwagę, chcąc zaciągnąć kredyt hipoteczny. Jakie są ryzyka związane z tym kredytem hipotecznym, co powinni zrobić, jak powinni się przygotować do całego tego procesu właśnie zaciągania kredytu hipotecznego.

KB: To może odwróćmy trochę porządek naszej rozmowy. W takim razie, jakie warunki trzeba spełniać, na co trzeba zwracać szczególną uwagę, aby właśnie dobrze wybrać ofertę kredytową i zaciągnąć kredyt, który będziemy w stanie spłacić.

dr ŁS: Ja bym powiedział tak: kredyty hipoteczne są dość zróżnicowane i tak naprawdę banki mają swoje oferty kredytowe, które jednak się od siebie różnią. Oczywiście kredyt jest instrumentem o charakterze rynkowym, w związku z powyższym no każdy bank buduje sobie ten produkt, buduje sobie to portfolio produktów, które oferuje swoim klientom. Zdecydowanie należy zwrócić uwagę na koszty takiego kredytu, to jest pierwsza kwestia, no która powiedziałbym ma kluczowe znaczenie, bo tak jak mówiłem wcześniej te wydatki związane z kredytem będą nam towarzyszyć przez długi okres czasu - przez 20-25 lat, bo trudno jest już dzisiaj się nastawiać na to, że będziemy ten kredyt spłacali wcześniej, tak? Czyli niezgodnie z harmonogramem, ale będziemy na przykład nadpłacali raty kapitałowe, po to, żeby tego zobowiązania, mówiąc tak trochę kolokwialnie, pozbyć się wcześniej. W związku z tym tak naprawdę klient, który decyduje się na zaciągnięcie kredytu powinien przede wszystkim bardzo dokładnie zapoznać się z ofertą kredytową danego banku.

KB: Mamy też pośredników, którzy w tym pomagają, w jakiś sposób prawda? 

dr ŁS: [w tle] Mamy…

KB: [kontynuując swoją wypowiedź bez przerywania] Proponują te oferty, mogą nam doradzić…

dr ŁS: Tak, zdecydowanie, mamy pośredników, którzy tak naprawdę są w stanie pokazać nam te różnice, tak, na przykładzie kilku obsługiwanych przez siebie banków i wydaje mi się, że to jest dużą wartością, bo my od razu mamy te informacje czym różni się bank X od banku Y i od banku Z. Oczywiście takie porównania możemy robić również samodzielnie, bo przecież w internecie mamy do wyboru wyszukiwarki kredytów i takie porównywarki kredytów. Natomiast to, co jest też istotne w takim przypadku to fakt, że one nie pokazują nam wszystkiego, one pokazują nam te główne parametry. Czasami te parametry są już nie aktualne, czyli tak naprawdę dopiero wizyta w oddziale banku, kontakt bezpośredni z doradcą, pozwala nam poznać te wszystkie istotne elementy oferty kredytowej. A jednak kredyt hipoteczny jest bardziej złożonym produktem, aniżeli taki kredyt gotówkowy, bo jeżeli zaciągamy w banku taki kredyt gotówkowy, no to bardzo często jesteśmy to w stanie zrobić online, czyli bez, tak naprawdę, kontaktu z doradcą bankowym czy analitykiem kredytowym - możemy to zrobić samodzielnie. Natomiast w przypadku kredytu hipotecznego, jednak ten kontakt już z doradcą kredytowym będzie koniecznością, on będzie wskazany, ale też będzie istotny z naszego punktu widzenia, bo proszę mi wierzyć w to, że tak naprawdę czytając chociażby projekt umowy kredytowej pojawi nam się szereg pytań, które no doradca powinien nam rozwiać.

KB: Naszym tematem jest kredyt dla młodych, ten bezpieczny kredyt, Panie Doktorze czy to jest taka rządowa odpowiedź na wysokie ceny mieszkań i domów. No i właśnie kto może zaciągnąć ten kredyt i na jakich warunkach.

dr ŁS: Ja bym powiedział tak: przede wszystkim jest to odpowiedź na wysokie stopy procentowe, bo jeżeli popatrzymy sobie na to co się dzieje w gospodarce w ostatnich latach, no to widzimy, że zdecydowanie stopy procentowe nam wzrosły. Mówimy tu przede wszystkim o stopach procentowych Banku Centralnego, bo te stopy procentowe Banku Centralnego już rosły od 2021 roku, od końcówki 2021 roku. To przekładało się na oprocentowanie kredytów, no i tak naprawdę wiele doniesień prasowych, medialnych, artykułów w internecie w jaki sposób kredytobiorcy, którzy zaciągnęli kredyt hipoteczny o zmienny oprocentowaniu, tak naprawdę w jakiś sposób zmieniła im się wysokość ich raty kredytowej. Jak wzrosła ta rata kredytowa…

KB: [przerywając] Szczególnie zaskoczeni byli Ci, którzy brali kredyt na początku pandemii. Gdzie te stopy procentowe faktycznie były bardzo niskie, a potem nagle zaczęły szybować bardzo wysoko.

dr ŁS: Tak to zdecydowanie jest widoczne, a jeżeli popatrzymy na to przez pryzmat budżetu gospodarstwa domowego, no to te wydatki związane z obsługą takiego kredytu zdecydowanie wzrosły. No i pojawiły się, pojawiły się problemy właśnie z obsługą takich, z obsługą takich zobowiązań. Tak naprawdę dzisiaj mamy wysokie stopy Banku Centralnego, bo stopa referencyjna, czyli ta podstawowa stopa Banku Centralnego Narodowego Banku Polskiego wynosi 6,75%. To przekłada się na oprocentowanie kredytów hipotecznych, one dzisiaj są, znaczy w ogóle wszystkich kredytów, ale w tym również kredytów hipotecznych. W związku z tym tak naprawdę to oprocentowanie jest wysokie, w związku z powyższym od razu spada tak zwana zdolność kredytowa, bo oczywiście ta zdolność kredytowa jest wyliczana na bazie przede wszystkim naszych dochodów, kosztów no można powiedzieć naszego utrzymania, kosztów życia, ale również innych zobowiązań, które mamy zaciągnięte. No i tak naprawdę jeżeli wzrasta oprocentowanie - wzrasta nam automatycznie wysokość raty, a tym samym spada nasza zdolność kredytowa, jeżeli nie wzrasta nam nasze wynagrodzenie, czyli te środki, które mamy do dyspozycji. No i w tym momencie, tak naprawdę czasami może się okazać, że nie jesteśmy w stanie takiego kredytu zaciągnąć, bo nie mamy albo wystarczającej zdolności kredytowej, albo w ogóle nie mamy zdolności kredytowych. W związku z tym pojawiło się takie rozwiązanie, które ma charakter rozwiązania ustawowego, czyli ten tak zwany bezpieczny kredyt 2%, o którym dość dużo w ostatnim czasie się mówi. Właściwie to rozwiązanie praktycznie weszło do stosowania z dniem 1 lipca 2023 roku i mamy banki na rynku, które już takie rozwiązanie oferują. To co jest istotne to fakt, że nie wszystkie banki zdecydowały się wprowadzić to rozwiązanie. Na dzień dzisiejszy mamy 9 banków i banki spółdzielcze, które oferują ten bezpieczny kredyt 2%, ale generalnie jeżeli mamy dzisiaj osobę, która chciałaby taki kredyt zaciągnąć, ta osoba ma możliwość porównania sobie ofert w kilku bankach. Co jest najistotniejsze? Bo pytał mnie Pan o to, co jest najistotniejsze w przypadku takiego rozwiązania. Niewątpliwie jest to kredyt, który powiedziałbym jest dość złożony ze względu na to, że no jego specyfiką jest to, że państwo pomaga spłacać raty kredytu, czyli tak naprawdę dokłada nam, mówiąc w cudzysłowie, do tych rat kredytu. Te dopłaty obowiązują przez 10 lat i to co jest najważniejsze, to najważniejsze jest to, że przez te 10 lat oprocentowanie tego kredytu ma charakter stały. Sam kredyt nazywa się bezpieczny kredyt 2%, w związku z tym to bazowe oprocentowanie tego kredytu wynosi 2%. To nie oznacza, że koszt takiego kredytu to wyłącznie to stałe oprocentowanie, dlatego że, tak jak podkreśla się, ten bezpieczny kredyt 2% jest kredytem o charakterze rynkowym, w związku z tym banki, które oferują ten kredyt mają prawo dostosowania marży, która zwiększa nam poziom tego oprocentowania. Plus dodatkowo, no mogą stosować inne koszty, chociażby prowizje od udzielonego kredytu. W związku z tym…

KB: [przerywając] Czy te koszty mogą się zmieniać, to znaczy czy ta wysokość raty przez te 10 lat może nam się zmienić?

dr ŁS: Znaczy generalnie mówimy tutaj o oprocentowaniu, które ma charakter oprocentowania stałego, w związku z tym przez ten okres, tak naprawdę 10 lat, to oprocentowanie nie powinno się zmienić.

KB: I tym samym wysokość raty powinna zostać.

dr ŁS: Wysokość raty powinno zostać na takim poziomie, jak w momencie podpisywania umowy kredytowej. Nie mniej jednak, to co jest bardzo istotne to pewne ograniczenia, jeśli chodzi o możliwość zaciągania tego kredytu.

KB: Kto może wziąć taki kredyt?

dr ŁS: [mówiąc w tle] No właśnie. [powrót do samodzielnej wypowiedzi] Kredyt może zaciągnąć osoba, która nie posiada nieruchomości, czyli generalnie mamy już pierwsze ograniczenie. Ktoś kto posiada prawo własności nieruchomości, tak naprawdę jest wyłączony z możliwości zaciągnięcia tego kredytu. Z czego to wynika? No wynika to z tego, że ten produkt, czy on z założenia dedykowany tym, którzy nie mają swojej nieruchomości i chcieliby ją nabyć. To jest pierwsza kwestia.

KB: Chodzi o to żeby nie wynajmowali kolejnych mieszkań, tylko żeby naprawdę w tym mieszkaniu mieszkali.

dr ŁS: Dokładnie.

KB: Czy jest jakiś okres, w którym nie można albo tego kredytu spłacić, albo tego mieszkania na przykład sprzedać?

dr ŁS: Uwarunkowań z tym związanych jest kilka. Pierwsza kwestia to jest kwestia możliwości wynajmowania takiego mieszkania. Faktycznie jest tak, że jeżeli nabędziemy taką nieruchomość, która będzie finansowana takim bezpiecznym kredytem 2%, nie powinniśmy jej wynajmować do momentu ustania tych dopłat realizowanych przez państwo za pośrednictwem banku gospodarstwa krajowego.

KB: Czyli [mówiąc razem] 10 lat.

dr ŁS: [mówiąc razem] Czyli przez 10 lat [kontynuowanie wypowiedzi samodzielnie] nie możemy tego mieszkania wynajmować. Gdybyśmy na przykład zdecydowali się na wynajem tego mieszkania po trzech latach, to nie będzie nam już przysługiwała możliwość realizacji dopłaty. Czyli tak naprawdę będziemy płacili ratę w pełnej wysokości. Z drugiej strony pojawia się kwestia tego czy możemy takie mieszkanie sprzedać. Możemy takie mieszkanie sprzedać, ustawodawca nie zabrania nam dokonania takiej czynności. Natomiast istotą tego programu, ideą tego programu jest to, żebyśmy w tym mieszkaniu po prostu mieszkali.

KB: Czy jest jakieś ograniczenie wiekowe? Nazywa się to dla młodych.

dr ŁS: Tak.

KB: Czy coś się pod tym kryje?

dr ŁS: Młodość jest tu tak naprawdę, no można by powiedzieć pojmowana w sposób bardzo taki ciekawy, interesujący, bo do 45 roku możemy skorzystać tak naprawdę z tego produktu. W związku z tym, jeżeli w momencie składania wniosku kredytowego nie osiągniemy tego wieku 45-ciu lat to tak naprawdę ten kredyt jest produktem dla nas.

KB: To bardzo dobrze ta młodość została zdefiniowana, ponieważ mówi się, że 40-stka to nowa 30-stka.

dr ŁS: Znaczy kwestia młodości nam się tutaj przesunęła, ale faktycznie tutaj Ministerstwo Rozwoju i Technologii wyszło z założenia, że to jest mniej więcej ten wiek, do którego poszukujemy tego pierwszego mieszkania.

KB: Poruszyliśmy już kwestię własności, poruszyliśmy kwestię wieku, czy są jeszcze jakieś warunki, które trzeba spełnić?

dr ŁS: Tak naprawdę mamy jeszcze kwestię maksymalnej wielkości tego kredytu, maksymalnej wysokości tego kredytu. Jest to produkt, który jest przeznaczony zarówno dla małżeństw, ale również singli, jeżeli o taki kredyt będzie wnioskował singiel, wtedy maksymalna wartość tego kredytu wynosi 500 tysięcy złotych. W przypadku małżeństw jest to 600 tysięcy złotych, no ale pojawia się jeszcze bardzo istotne pytanie czy taki kredyt mogą zaciągnąć również wspólnie osoby, które nie są małżeństwem. Tutaj generalnie ustawodawca zrobił małą furtkę, ponieważ jeżeli o taki kredyt będą wnioskowały osoby, które nie są w formalnym związku małżeńskim, to mogą do tego kredytu przystąpić wspólnie, jeżeli wychowują razem co najmniej jedno dziecko, czyli jeżeli w gospodarstwie domowym jest co najmniej jedno dziecko, to w takiej sytuacji o kredyt mogą wystąpić partnerzy, którzy nie zawarli formalnego związku małżeńskiego. Wtedy maksymalna wartość tego kredytu wynosi 600 tysięcy złotych. Dlaczego jest wyższa? No zapewne dlatego, że mamy do czynienia z większym gospodarstwem domowym, a tym samym te potrzeby mieszkaniowe są już inne niż w przypadku na przykład singla. Z drugiej strony większa jest też kwota takiego kredytu, o który można wnioskować, bo wtedy ta kwota to 600 tysięcy złotych maksymalnie, ale jeżeli do takiego długu przystępuje więcej niż jedna osoba, no to również mamy do czynienia, czy możemy mieć do czynienia z większą zdolnością kredytową, bo wtedy przy tej ocenie zdolności kredytowej brane są pod uwagę dwie osoby, a nie jedna. Tutaj jeszcze trzeba by było zwrócić uwagę na jedną kwestię, bo bardzo często takie pytanie się pojawia, szczególnie w przypadku ludzi młodych. Możemy sobie wyobrazić osobę, która kończy 25 lat, rozpoczyna swoją pierwszą pracę, chciałaby nabyć swoje pierwsze mieszkanie, bardzo często takim osobom pomagają rodzice i mogłoby się okazać, że rodzice również chcieliby przystąpić do takiego długu, po to żeby zwiększyć zdolność kredytową. Takiej możliwości nie ma, czyli tutaj generalnie mamy tylko dwie możliwości: albo małżonek, bądź partner w momencie jeżeli wychowujemy co najmniej jedno dziecko wspólnie, no bądź jest to produkt przeznaczony dla singla. Aczkolwiek z tymi singlami był chyba największy kłopot, bo z tego, co udało mi się dowiedzieć w Ministerstwie trwały dość długo rozmowy czy singli nie wyłączyć z możliwości zaciągnięcia takiego kredytu 2%, bo generalnie ten kredyt od samego początku był postrzegany jako produkt, który miał wspierać rodziny, ale jednak również rozszerzono o osoby samodzielnie gospodarujące.

KB: Czyli podsumowywując, o taki kredyt mogą się ubiegać osoby do 45 roku życia, może to być małżeństwo bez dzieci, ale partnerzy muszą być z dziećmi i rodzice nie mogą partycypować w tym długu.

dr ŁS: Generalnie rodzice, ani żadne inne osoby, które nie są wymienione w ustawie, czyli dokładnie jak Pan powiedział.

KB: Czy są jakieś uwarunkowania dotyczące wkładu własnego przy tym kredycie?

dr ŁS: Generalnie tutaj wychodzi się z założenia, że kwestia wkładu własnego jest pozostawiona bankom, które w tym programie funkcjonują. Banki mogą ustalać sobie określony poziom wkładu własnego, aczkolwiek jest również możliwość zaciągnięcia tego kredytu bez wkładu własnego. Wykorzystuje się tutaj taki instrument, takie narzędzie, które nazywa się gwarancją wkładu własnego i jest to, no można powiedzieć, taki produkt oferowany przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Czyli podsumowując, jeżeli nie mamy możliwości wniesienia wkładu własnego, to również taki kredyt możemy otrzymać. Aczkolwiek, no banki mają do tego różne podejście i przeglądając sobie kilka wybranych ofert kredytowych właśnie tego bezpiecznego kredytu 2%, no banki jednak zachęcają do tego, żeby ten wkład własny mieć, jeżeli natomiast tego wkładu własnego nie ma, no to wtedy można wykorzystać gwarancję Banku Gospodarstwa Krajowego. 

KB: Rozmawialiśmy o oprocentowaniu, rozmawialiśmy o marży, a co kosztami?

dr ŁS: Tak naprawdę wszystkie koszty kredytu 2% składają nam się na coś, co określa się mianem rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania. Gdybyśmy popatrzyli sobie na to, jak kształtuje się ta rzeczywista roczna stopa oprocentowania dla bezpiecznego kredytu 2%, no to moglibyśmy powiedzieć, że dzisiaj ona waha się mniej więcej, no, pomiędzy 4-4,5%, jeżeli porównamy to ze standardowym kredytem hipotecznym to tutaj widać jednak tę wyższość kredytu bezpiecznego, bo w przypadku standardowego kredytu hipotecznego rzeczywista stopa oprocentowania może wynosić nawet 8%. W związku z tym tutaj niewątpliwie kredyt 2% jest lepszym rozwiązaniem jeśli chodzi o te koszty, które muszą być ponoszone przez kredytobiorcę.

KB: Panie Doktorze bardzo dziękujemy. Ciekawy ten projekt jest, mamy nadzieję, że jak najwięcej osób z niego będzie mogło skorzystać. Naszym gościem był doktor Łukasz Szewczyk z Katedry Bankowości i Rynków Finansowych Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. Jeszcze raz - bardzo dziękujemy.

dr ŁS: Dziękuję.

[muzyka]

KB: To było Naukowe UEspresso. Jeśli chcesz zostać z nami dłużej, dodaj nas do swoich ulubionych podcastów. Dziękuję i do usłyszenia w kolejnym odcinku.

[wyciszenie muzyki]

Naukowe UEspresso odc. 22 - Fascynujące miejsca na każdą kieszeń (dr Paweł Piotrowski)

Gdzie udać się na wakacje, jeśli nie dysponujemy milionami, a chcemy przeżyć coś niezwykłego? Gdzie szukać miejsc, które zdecydowanie warto odwiedzić? Co ciekawe, odpowiedzi na te pytania znaleźć możemy o wiele bliżej nas, aniżeli można by sądzić. O tym i o wielu innych tematach związanych z podróżami rozmawialiśmy z dr Pawłem Piotrowskim z Katedry Teorii Zarządzania.

Naukowe UEspresso odc. 21 - Jak mądrze zainwestować w siebie? (dr hab. Alicja Winnicka-Wejs, prof. UE)  

Czy upskilling i cross-skilling to coś, co czeka nas wszystkich? Czy instagramowi coachowie to ludzie, którym można zaufać? Jak łączyć naukę z realizacją własnych pasji i mądrze przygotować się do egzaminów? O tym m.in. rozmawialiśmy z dr hab. Alicją Winnicką-Wejs, prof. UE z Katedry Zarządzania Organizacjami.

Naukowe UEspresso odc. 20 - Dostępność dla osób ze szczególnymi potrzebami - o co tak naprawdę chodzi? (dr Maria Gorczyńska, prof. UE)  

Kim są osoby ze szczególnymi potrzebami? Dlaczego w trakcie pandemii wykonaliśmy największy krok w stronę dostępności, mimo że nie mogliśmy spotykać się na żywo? Czy przymus lepiej prowadzi nas do celu? O tym rozmawiamy z dr Marią Gorczyńską, prof. UE z Katedry Finansów Przedsiębiorstw i Ubezpieczeń Gospodarczych.

Naukowe UEspresso odc. 19 - Jak wyjść z twarzą z wizerunkowego kryzysu? (dr Anna Losa-Jonczyk)

Czy perfekcyjny wizerunek zawsze musi być widoczny? Co spotkało szefa włoskiej mafii i Mamę Ginekolog? Jak przygotować się na problemy związane z personal brandingiem? O tym rozmawiamy z dr Anną Losą-Jonczyk z Katedry Projektowania i Analizy Komunikacji.

Naukowe UEspresso odc. 18 - Przyszłość sztucznej inteligencji (mgr Szymon Głowania)

Jaka jest przyszłość sztucznej inteligencji i czy należy się jej bać? Czy skomplikowane operacje medyczne będą wykonywane przez roboty? Jakie informacje można wyczytać z naszego zdjęcia opublikowanego na różnych popularnych portalach? O tym rozmawiamy z mgr Szymonem Głowanią z Katedry Uczenia Maszynowego.

Naukowe UEspresso odc. 17 - Co czeka nas w 2023 roku? (prof. dr hab. Eugeniusz Gatnar)

Jak będzie wyglądał polski budżet domowy w 2023 roku? Czy ceny będą rosły równie szybko, jak obecnie? Na co muszą przygotować się kredytobiorcy i oszczędzający? O tym wszystkim rozmawiamy z prof. dr hab. Eugeniuszem Gatnarem, Kierownikiem Katedry Analiz Gospodarczych i Finansowych.

Naukowe UEspresso odc. 16 - Cyfryzacja biznesu (mgr inż. Paulina Rutecka)

Dlaczego firmy kuleją w internecie? Co zrobić, aby nasza strona była lepiej widoczna w sieci? O czym trzeba pamiętać, zakładając sklep internetowy? O tym właśnie rozmawiamy z mgr Pauliną Rutecka z Katedry Informatyki.Dlaczego firmy kuleją w internecie? Co zrobić, aby nasza strona była lepiej widoczna w sieci? O czym trzeba pamiętać, zakładając sklep internetowy? O tym właśnie rozmawiamy z mgr inż. Pauliną Rutecka z Katedry Informatyki.

Naukowe UEspresso odc. 15 - Jak komunikować się bez nieporozumień? (dr Karina Cicha)

Czy komunikat ma płeć? Jak mówić, aby zostać zrozumianym? Czy „dobra” zawsze oznacza zgodę? Na m.in. te pytania odpowiada dr Karina Cicha z Katedry Projektowania i Analizy Komunikacji.

Naukowe UEspresso odc. 14 - Jak mądrze oszczędzać prąd? (dr Sylwia Słupik)

Cena prądu jest obecnie rekordowa, a do tego jesteśmy aktualnie w czasach galopującej inflacji. Na rynku jest również problem z dostępnością węgla, a firmy i gospodarstwa zmuszone są do oszczędności. Jakie próby możemy podjąć, aby ograniczyć zużycie energii elektrycznej? W czym może pomóc Eco-Bot, czyli wirtualny asystent energii? O tym wszystkim rozmawiamy z naszą ekspertką dr Sylwią Słupik z katedry polityki społecznej i gospodarczej.

Naukowe UEspresso odc. 13 - Jak oszlifować talenty biznesu? (dr hab. Tomasz Ingram, prof. UE)

Wakacje to dobry czas, aby podjąć działania na rzecz swojej przyszłości zawodowej. Niektórzy wybierają praktyki bądź prace sezonowe, a inni skupiają się na budowaniu swojej ścieżki już od początku studiów. O tym jak się do tego przygotować i na co zwrócić uwagę porozmawialiśmy z naszym gościem - prof. Tomaszem Ingramem z Katedry Przedsiębiorczości i Zarządzania Innowacyjnego.

Naukowe UEspresso odc. 12 - Turystyka naszych czasów (dr Paweł Piotrowski)

Jaka jest przyszłość branży turystycznej? Czym jest tzw. Turystyka ekstremalna? Jak Polacy podchodzą do planowania wakacji? M.in. na te pytania odpowiada nasz gość – dr Paweł Piotrowski z Katedry Teorii Zarządzania.

Naukowe UEspresso odc. 11 - Polacy zdają egzamin społeczny (dr hab. Anna Adamus-Matuszyńska)

Czy Polacy zdają egzamin społeczny? Co oznacza słowo odpowiedzialność? Jakie są jej wymiary? Na te pytania odpowiada dr hab. Anna Elżbieta Adamus-Matuszyńska, pracownik Katedry Badań Rynkowych i Marketingowych, socjolog, specjalistka ds. CSR. Ponadto, rozmawiamy także o działalności Polaków na rzecz ofiar wojny w Ukrainie oraz o tym, jak sprawić, aby nasze środowisko było przyjaźniejsze do życia.

Naukowe UEspresso odc. 10 - Inflacja - gość niemile widziany (dr Jarosław Wąsowicz)

Jaka jest przyszłość naszych kredytów? Dlaczego w budżetach domowych odczuwamy wyższy poziom inflacji niż ten, który podaje GUS? Dlaczego niszczy ona gospodarkę? Jak Polska wypada na tle UE? Co to jest policy mix? Odpowiedzi udziela nasz ekspert dr Jarosław Wąsowicz, pracownik Katedry Analiz i Prognozowania Rynku Pracy.

Naukowe UEspresso odc. 9 - Ekonomia sportu w praktyce (dr Artur Grabowski)

Czym tak naprawdę jest ekonomia sportu? Jak wygląda finansowanie różnych dyscyplin sportowych w Polsce? I czy jest to dobry biznes, na którym można zarobić miliony? Na te oraz wiele innych pytań odpowiedział nam Adiunkt Katedry Ekonomii, dr Artur Grabowski.

Naukowe UEspresso odc. 8 - Jak sobie poradzić z paniką? (dr inż. Paweł Kocoń)

Jakie emocje wywołuje w nas wojna w Ukrainie? Czym jest atak paniki? Jak pomóc osobie, która jej doświadcza? M.in. o tym rozmawiamy z naszym ekspertem dr inż. Pawłem Koconiem, socjologiem, psychologiem oraz informatykiem, pracującym w Katedrze Zarządzania Publicznego i Nauk Społecznych.

Naukowe UEspresso odc. 7 - Kobiety zmieniające świat (prof. dr hab. inż. Celina M. Olszak)  

8 marca zaprezentowaliśmy specjalny odcinek z okazji "Dnia Kobiet", w którym gościem był nie kto inny, a nasza JM Rektor prof. dr hab. inż. Celina M. Olszak, która odpowiedziała słuchaczom na pytania: Czy w nauce działa reguła płci? Jakimi menedżerkami są kobiety? Czy istnieje kobiecy model przywództwa? 

Naukowe UEspresso odc. 6 - Młodzi i podatki (dr Jolanta Gałuszka)

Czy netto równa się brutto? Jakie formalności należy spełnić, aby móc cieszyć się ulgą dla młodych? Między innymi tego dowiesz się z odcinka "Młodzi i podatki" podcastu "Naukowe UEspresso", którego gościnią jest dr Jolanta Gałuszka z Katedry Finansów Publicznych.

Naukowe UEspresso odc. 5 - Rola nowoczesnej biblioteki w życiu człowieka (dr Radosław Jeż)

Jaki jest poziom czytelnictwa w naszym kraju? Jak czytanie wpływa na człowieka? Jakie misje realizują biblioteki, w tym obchodząca 10-lecie CiNiBA? Na te i inne pytania odpowie nasz kolejny gość, dr Radosław Jeż, Dyrektor Biblioteki Głównej Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach oraz zastępca Dyrektora Centrum Informacji Naukowej i Biblioteki Akademickiej.

Naukowe UEspresso odc. 4 - Jak poruszać się po świecie kredytów? (dr inż. Tomasz Zieliński)

Czy życie i kredyt mogą iść w parze? Jakich błędów nie popełniać i na co uważać, kiedy szukamy dodatkowej gotówki? Na między innymi te pytania odpowie nasz ekspert: dr inż. Tomasz Zieliński, Prodziekan Kolegium Studiów, Dyrektor Rybnickiej Filii Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach oraz pracownik Katedry Bankowości i Rynków Finansowych.

Naukowe UEspresso odc. 3 - Jak wytrwać w postanowieniach i zrealizować cele? (dr Milena Gojny-Zbierowska)

W jaki sposób motywacja oraz nasze cechy osobowości pomagają w skutecznym realizowaniu celów? Jak najlepiej formułować swoje postanowienia, by udało się nam je spełnić? Na te oraz inne pytania związane z celami noworocznymi odpowiedziała nasza ekspertka, dr Milena Gojny-Zbierowska.

Naukowe UEspresso odc. 2 - Jak może wyglądać miasto przyszłości? (prof. dr hab. inż. Jacek Szołtysek)

„Miasto przyszłości” – co kryje się za tym wyrażeniem? W jakich kierunkach prawdopodobnie rozwijać będą się miasta w najbliższych latach i dlaczego niektóre z nich bardziej przyciągają do siebie ludzi, aniżeli inne? Nasz ekspert, prof. dr hab. inż. Jacek Szołtysek, podzielił się z nami swoimi przemyśleniami odnośnie tych zagadnień.

[muzyka]

Konrad Bilski: To jest podcast Naukowe UEspresso, czyli szybka porcja wiedzy w dobrym towarzystwie. Nazywam się Konrad Bilski i zapraszam Cię na ciekawe rozmowy przy kawie z wykładowczyniami i wykładowcami Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.

[muzyka]

KB: Moim gościem jest profesor doktor habilitowany inżynier Jacek Szołtysek, Kierownik Katedry Logistyki Społecznej. Dzień dobry.

prof. dr hab. inż. Jacek Szołtysek: Dzień dobry.

KB: A mówić będziemy o tym jak ma wyglądać miasto przyszłości. Teraz miasta są pięknie przystrojone, wszędzie wiele lamp, cudownych ozdób świątecznych, ale my porozmawiamy o mieście w ujęciu naukowym. I chciałem Pana Profesora zapytać co to jest to miasto właśnie w ujęciu naukowym, no bo większość z nas w mieście bywa, w miastach żyje. My w miastach pracujemy, ale czy my się zastanawiamy nad wieloma aspektami miast? Myślę, że niekoniecznie nato mamy czas i nie mamy też wiedzy i dlatego Pana Profesora zaprosiliśmy. Czym jest to miasto w tym ujęciu naukowym?

prof. dr hab. inż. JS: To jest bardzo fajne pytanie dlatego, że jak się ktoś pyta o to, czym jest miasto w ujęciu naukowym to musiałby mieć w głowie również to, z fachowcem z którym rozmawia, czy jest w stanie porozmawiać w ogóle na temat tego ujęcia, jak również, co reprezentuje, albo jaką dziedzinę reprezentuje dany fachowiec. Dlatego, że zazwyczaj miastami zajmują się, albo Ci od architektury i urbanistyki, czyli architekci i oni mają zupełnie inne pojęcie o mieście, albo na przykład ludzie, którzy zajmują się stosunkami międzyludzkimi i układaniem tych stosunków, czyli to mogą być socjolodzy, antropolodzy i oni mają znowuż inne pojęcie. W końcu mówimy też o mieście, jako pewnym środowisku i tutaj biologowie często zajmują się, tak? No i tak jak ja - logistyk. Ja mówię o tym, że jest to takie środowisko życia, w którym musimy zapewnić przemieszczenia się, musimy zapewnić płynność, musimy zapewnić różne inne rzeczy, które logistycy są w stanie zapewniać, a logistycy nie mają wbrew pozorom dużych umiejętności, dlatego jestem profesorem pewnie, pewnie z matematyką byłoby gorzej. Mianowicie my musimy tak ułożyć te przepływy, żeby one były płynne, czyli żeby nikt nikomu nie przeszkadzał i w rezultacie dojechał. Ale mówiąc poważnie to popatrzeć należy na miasto, jako na pewną przestrzeń. Przestrzeń powoduje wiele skutków dla nas, jak się w kimś zakochamy i jest blisko to jest fajnie, a jak ktoś jest daleko no to musimy przekonać się, że na pewno ta miłość istnieje i deklaracje same nam nie pomogą. Niekiedy musimy przejść ten kawałek no i co oznacza, że przestrzeń powoduje przemieszczenie i tak zawsze było. Na tej przestrzeni znajdują się budynki, budowle, trakty komunikacyjne, zapewne po to, byśmy mogli się przemieszać, albo byśmy mogli w tym środowisku żyć. Ale kto to jest my? No są ludzie, zatem miasto, to są ludzie. No, ale jacy to są ludzie? No to są ci ludzie, którzy tam mieszkają, albo którzy tam pracują, albo którzy mają inne potrzeby, które w tym mieście zaspokajają. No to możemy kolejne pytanie zadać, a czy wszyscy są tak samo ważni? 

KB: No właśnie, czy wszyscy są tak samo ważni, bo w mieście spotykają się ludzie różnych grup społecznych, z różnym wykształceniem, o różnych pasjach i to wszystko w tym mieście się kotłuje.

prof. dr hab. inż. JS: No więc właśnie, ale też patrzymy na to z takiego punktu widzenia, czy ktoś, kto przyjechał do miasta jest tak samo ważny, jak ktoś, kto w tym mieście mieszka, więc zazwyczaj mówimy tak - mamy interesariuszy, czyli tych, dzięki którym, albo staraniom których, się to miasto rozwija, czyli pięknieje, staje się bogatsze, fajniejsze, albo to są wyłącznie mieszkańcy, bo często tak do tego podchodzimy. No bo to są ci, którzy dają w dużym stopniu i charakter miastu i decydują o tym, czy to miasto będzie przyjazne dla innych czy też nie. W końcu, jakby sami ustalają swoje miejsce w tym skomplikowanym środowisku i mówią, jakie mamy prawa, obowiązki i tak dalej. Otóż moim zdaniem, my mówimy o mieście, jako przestrzeni, która jest wybrana przez ludzi, jako miejsce zamieszkania i to by oznaczało, że to nie jest chwilowe wybranie to nie jest jakaś pielgrzymka na Jasną Górę, gdzie mamy 5 tysięcy osób i mówimy, o miasto, bo są ludzie. Oni przyszli na jeden czy dwa dni i potem sobie pójdą. Zatem ludzie wybierają tą przestrzeń, zagospodarowują ją, albo korzystają z tego, co już wcześniej zrobiono i poprzez wybór tego miasta, jako swojego stają się jego właścicielami. I to jest bardzo ważne, dlatego że każdy z nas bierze to miasto we współwładanie, a jeżeli bierze we współwadanie to też we współodpowiedzialność, więc to jest potem kwestia wyboru władz, kolejnych sposobów zarządzania, ustalania celów i priorytetów, ale poza tym mamy dwie grupy takich praw i obowiązków, które miasto musi zapewnić swojemu mieszkańcowi. Może zacznę od obowiązku, bo to jest fajniejsze, bo tych obowiązków jest mniej. Mianowicie to jest obowiązek solidarnego świadczenia na rzecz miasta, co to oznacza? Jedni mówią okej, jak będzie powódź to będziemy ratować, tak, najpierw swój dobytek zazwyczaj, bo jesteśmy egoistami zazwyczaj, a potem czyjś, albo będziemy układali worki z piaskiem, to nie o to chodzi. Chodzi o codzienne dbanie o naszą wspólną własność, tak. Widzę, że coś się dzieje nie tak - zgłaszam i interweniuję i tak dalej. Natomiast, jak chodzi o prawa, one są trzech kategorii. Zacznę od tego, które zazwyczaj nie jest przestrzegane w polskich miastach, czyli od prawa do życia w czystym środowisku - ono nie jest przestrzegane.

KB: [ciszej, razem z rozmówcą] Bardzo ważny aspekt.

prof. dr hab. inż. JS: Właśnie. Mamy przypadki, kiedy udaje się od państwa wysądzić jakieś odszkodowania, za to, że się mieszka.

KB: Chodźby nawet przykład warszawski, prawda?

prof. dr hab. inż. JS: Absolutnie, tak. Chociaż Warszawa może nie jest, aż tak bardzo zanieczyszczona, jak na przykład Kraków, tak. Niekiedy okazuje się, że Wrocław jest bardziej zanieczyszczony niż my, no ale my się doczekamy zimy, wtedy zaczniemy palić tym, czym popadnie i wtedy będziemy również mieli problem. To jest prawo pierwsze. Drugie prawo to jest prawo do bycia akceptowanym w środowisku. To są prawa społeczne. Tu chodzi o to, że ja mam prawo realizować się w kontekście, no na przykład przekonań politycznych. Mam prawo realizować, głosić swoje przekonania do tego momentu, dopóki one nie są zakazane. Nikt nie powinien mieć do mnie pretensji, narzucać mi jakichś swoich pomysłów ideologicznych, czy czegoś takiego. No i prawo do spełnienia ekonomicznego, no bo jednak muszę w tym mieście, jak mam mieszkać to muszę zarabiać, skądś muszę mieć pieniądze na życie, prosto mówiąc te pieniądze często służą innym, tak? Dlatego, że jeżeli ja zarobię i kupię coś to ten, kto handluje zarobi na tym, i ten kto dostarcza również zarabia. Czyli mamy ten taki konglomerat i teraz naszym zadaniem, jako miasta jest pilnowanie, by po pierwsze istnieć, tak jak my dbamy o siebie żeby istnieć: jemy, myjemy się, tak,  chodzimy do dentysty czy inne. Tak samo miasto musi o to dbać, by nie tracić ludzi, jeżeli miasto traci ludzi to jest pierwszy objaw upadku miasta. To jest jakby kwestia odwrotna do rozwoju, bo rozwój miasta zazwyczaj polega na tym, że albo rośnie liczba mieszkańców, albo nie rośnie liczba mieszkańców, ale terytorialnie się rozwija, czyli wtedy nam się zmniejsza gęstość zaludnienia, albo jedno i drugiego, więc musimy o to zadbać. Jeżeli o to zadbamy, no to mamy pewność, jako miasto, że mamy swoją przyszłość, bo aby rozmawiać o miastach przyszłości, no więc jeżeli miasto nie ma przyszłości, jeżeli nie ma pomysłu na przyszłość, no to najprawdopodobniej ono upadnie, jak ludzie odejdą z miasta to upadną. No, a wszystkie pozostałe działania one mają zapewnić nas - mieszkańców, albo nam mieszkańcom, że nie będziemy prześladowani, że będziemy mieli gdzie pracować, wypoczywać, bo naczelnym zadaniem miasta, zależenie od tego, kto to rozpatruje jest zapewnienie mieszkańcom wysokiej jakości życia.

KB: No to jest częsty problem teraz, że jednak ta ludność z miast odpływa, wyprowadza się z miast, buduje domy na tak zwanych przedmieściach, czy w mniejszych miejscowościach, które gdzieś niedaleko są tego miasta i pozwalają im na swobodny, właśnie przepływ między tymi swoimi punktami. No, miasta tak naprawdę teraz teraz to są takie przedsiębiorstwa, bo one muszą mieć też plan marketingowy, co zrobić, aby tych ludzi jednak nie tracić. Co miasta mogą robić, aby ludzie nie chcieli z nich wyjeżdżać?

prof. dr hab. inż. JS: Oj no mogą robić dużo, ale najważniejsze jest to, żeby te miasta były dla ludzi przyjazne, czyli one muszą mieć swój charakter, swoją duszę. Jeżeli jedziemy do miasta, które się niczym nie różni od innych miast, no to jaki jest powód żeby tam się zatrzymać? Skorzystać z toalety, albo pójść napić się kawy, jako przerwę w drodze. Teraz na pewno nie wiązać losów z danym miastem. To, że się ludzie wynoszą z miast może mieć różne przyczyny. Jedną z przyczyn jest na przykład to, że są po prostu bogaci i postanowili sobie zwiększyć jakość życia w kontekście mieszkania, w którym spędzają bardzo dużą część swojego życia, a teraz jeszcze po pandemii w kontekście zwiększenia niezależności, no bo jednak jak jestem w swoim domu, mam jakiś ogródek, to mogę sobie wyjść, mogę tam sobie coś pouprawiać i tak dalej, i tak dalej. Mogę mieć nawet psa, który jest bardzo hałaśliwy i nie będzie z tego tytułu problemów sąsiedzkich.

KB: To prawda, a propo psów, to faktycznie widać tę powiększoną liczbę na podwórkach od czasów pandemii, prawda? Masowo te psy były adoptowane, kupowane, żeby też był powód wyjścia z domu. To często się działo.

prof. dr hab. inż. JS: [przerywając] No, ale właśnie. Jedne psy nie miały nigdy takiej ilości spacerów z różnymi właścicielami, tak, jak w czasie pandemii. Natomiast faktycznie, jest jeszcze kwestia taka, że dużo ludzi, którzy utknęli w swoich domach, albo w swoich mieszkaniach ze względu na COVID rozszerzający się, czyli na te lockdown’y, będących samotnymi osobami, odczuwały tą samotność bardziej, dlatego, że wcześniej to można było wyjść na klatkę schodową porozmawiać gdzieś tam, do sklepu przyjść. Dlatego mamy tak wypełnione przychodnie niekiedy, ludzie po prostu szukają towarzystwa i idą tam, przy okazji pójdą do lekarza. To oczywiście jest taka opinia, powiedziałbym obiegowa, ale coś w tym jest. Teraz nie mogli wyjść i takie zwierzę pomaga przezwyciężyć właśnie poczucie samotności. To jest zresztą duża rzecz w miastach. Z badań wynika, że poczucie samotności ma bardzo wielu mieszkańców, niezależnie, czy oni sobie mieszkają razem, czy nie. Takie badania dotyczące Chin, początku pandemii pokazały, że liczba rozwodów zaczęła strasznie rosnąć, ponieważ ci ludzie, którzy byli w związkach małżeńskich, oni się w tych mieszkaniach mijali. Dziewczyna w jednym miejscu, chłopak w drugim miejscu. Oni niekiedy na różne godziny chodzili do pracy, nagle widzą, że ktoś im się po kuchni plącze i to jest jakaś kobieta, nie wiadomo czego ona tam wyżera tam z lodówki, a to właśnie żona. I dlatego w tym kontekście okazało się, że pandemia pokazała też stosunki międzyludzkie w miastach, one nie są aż tak proste i tak jasne do zdefiniowania, jakby się wydawało. Bo my ciągle żyjemy jednak jakimiś takimi stereotypami, co prawda są badania, które pokazują, że ludzie w mieście i na wsi się różnią trochę, ale to chodzi wszystko o pewne ekspresje zachowań związane z tym, że w mieście jesteśmy bliżej siebie. Ta przestrzeń osobista jest mniejsza, na wsi się głośniej mówi, no bo większa jest odległość. Teraz w miastach może jest inaczej. Generalnie w miastach żyje się inaczej niż na wsi. I teraz my, wynosząc się na te obrzeża, po pierwsze powodujemy szereg problemów - przede wszystkim komunikacyjnych, bo tam nie ma dobrej obsługi autobusowej wobec czego trzeba jeździć samochodami, jak przyjadę samochodem to trzeba zaparkować, co zajmie miejsce innemu. Nasze zachowania komunikacyjne są z gruntu egoistyczne, wobec czego nie ma się co dziwić, że powodują pewne niezadowolenie. Ja dzisiaj jechałem za jakąś Panią, która nie wiem, co ona robiła, bo nie rozmawiała przez telefon, ale musiała mieć kilometr przed sobą przestrzeni, wszyscy przed nią wjeżdżali, a jak jej tam światłami poruszałem to mi pokazała palec środkowy, bez pierścionka. To pokazuje, że my się też niekiedy w tych miastach nie umiemy wpisać w pewne zachowania. To właśnie pokazuje też pewien element życia, nasze zachowania w mieście, jako ludzi trochę się różnią, ponieważ my jesteśmy w dużym zagęszczeniu, nas jest wiele osób i o dziwo, jak jest nas wielu, powinniśmy mieć możliwość lepszego sieciowania, czyli poznawania się, nawiązywania kontaktów, żeby z tego wyniknęły jakieś dodatkowe efekty, jakaś renta sieciowa, bym powiedział. Tymczasem okazuje się, że w miastach ludzie są bardzo samotni i to jest właśnie też paradoks w dzisiejszych czasach. Podejrzewam, że na wsi, ta samotność jest mniejsza. Przy czym znowuż z badań socjologów wynika, że to jest inny rodzaj relacji, na wsi są to relacje rodzinno-jakieś-tam, pokrewnściowe, natomiast w miastach są to relacje sąsiedzkie. Zatem możemy sobie zadać pytanie, jeśli są to relacje sąsiedzkie to czy my tych swoich sąsiadów naprawdę znamy? I znowuż, jak mieszkamy w domach, a nie w klatkach schodowych to się okazuje, że my częściej znamy naszych mieszkańców, naszych sąsiadów w tym domku, w tamtym i tak dalej, wzdłuż nawet ulicy. Natomiast, jak mieszkamy w bloku mieszkalnym to się okazuje, że niekiedy nie znamy sąsiadów z naprzeciwka.

KB: To prawda, natomiast widzę też taką tendencję - w tych miastach, w których ja bywam, że jednak miasta zapewniają takie wspólne miejsca, w których ci ludzie mogą się poznać. No chodźby są to uniwersytety trzeciego wieku, albo jakieś kluby sąsiedzkie, osiedlowe, domy kultury lokalne, więc są to miejsca, w których ludzie faktycznie mogą nawet nawiązać ze sobą relacje. Także jest to też…

prof. dr hab. inż. JS: [mówiąc z prowadzącym] To jest racja.

KB: [kontynuując] …pewnie element to, wydaje mi się, co będzie w przyszłości.

prof. dr hab. inż. JS: Ale ja bym jeszcze przeszedł trochę dalej, mianowicie te przykłady pokazywały, że mogę gdzieś wyjść i z kimś wejść w jakieś kontakty, one pokazują na to, że te przestrzenie nie są zupełnie publiczne, one są ja bym powiedział, że one są półpubliczne, dlatego że one są dedykowane jakiejś grupie. No uniwersytet trzeciego wieku na pewno nie jest dedykowany dzieciom, chociaż mogą przyjść z babcią czy z dziadkiem, a babcie i dziadkowie niekiedy są lat 60, bo wczesny senior to jest 60+. Zatem z tego punktu widzenia - tak, natomiast, to o czym my mówimy to my mówimy o tym, że trzeba utworzyć takie miejsca gdzie wszyscy mogą przyjść, bo dla mnie ideą jest, żebyśmy sobie to sieciowanie, to wzajemne pomaganie, mogę też nawiązać tutaj do gospodarki współdzielenia w tym kontekście, czyli takiego innego sposobu wymiany między ludźmi, różnego rodzaju usług, przysług może w ten sposób. To żeby do tego doszło to lepiej jest, jak my będziemy się spotykali w środowisku bardziej zróżnicowanym, a do tego służą przestrzenie publiczne w mieście, takie jak na przykład parki, tak? Takie jak na przykład zamknięte trakty dla pojazdów samochodowych, czyli tam chodzą tylko ludzie, czyli to są te części dla pieszych. Katowice mają takie części, można sobie zobaczyć, jest ul.Mariacka, która kiedyś nie słynęła dobrą opinią, tak. Natomiast w takim miejscu my możemy sobie siąść, możemy porozmawiać. Takie funkcje zaczęły na początku pewnie lat, no nie wiem, kiedy powstały pierwsze te duże centra handlowe, ale te centra handlowe, one zaczęły taką funkcję pełnić. Też chyba Amerykanie wymyślili - oni zadali sobie takie pytanie: “A dlaczego ludzie chcą mieszkać w miastach? Mój Boże, mamy tyle pięknych przestrzeni, można mieć mnóstwo krów, na przykład tam nie wiem, tysiąc i mieć z tego tytułu dużo fun’u”. Natomiast okazuje się, że ludzie w miastach, potrzebują do tego by czuć się bezpiecznie innych ludzi, być blisko ludzi, niekoniecznie współdzieląc z nimi, jakieś nawet wymieniając się z nimi powiedzmy informacjami głosowymi. Natomiast to przyciąga. Oni sobie pomyśleli, a gdybyśmy wybudowali coś na podobieństwo miasta , tylko w mniejszej skali i zamiast domów byłyby tam sklepy to może by ludzie przychodzili. I są naprawdę w Ameryce takie, a przynajmniej były jeszcze niedawno, nie czytałem dawno, więc nie wiem teraz - kluby starszych pań, które chodziły na fitness, uczyły się wydolności fizycznej, po to, by na otwarcie takich centrów jechać. Te wycieczki z tymi paniami gotowymi do biegania po sklepach z odpowiednio dobranymi butami, odpowiednimi torbami, które tam nie obciążają za bardzo kręgosłupa, a można dużo załatwić, jeździły tam na te otwarcia i wtedy się też okazało, że wokół tych struktur handlowych, które mają swoje uliczki, no zobaczmy jak jest silesia city center - silesia nie za bardzo wiadomo co to za język, ale okej - to tam mamy właśnie ryneczki, fontanny…

KB: [mówiąc razem z gościem] skwerki.

prof. dr hab. inż. JS: [mówiąc wspólnie z prowadzącym] skwerki… [kontynuując samodzielnie] Mamy ławeczki i ludzie, jak tam się pojawiają to niekoniecznie jadą, żeby coś kupić, być może pooglądać, albo też po prostu posiedzieć i wokół tego powstają różne zjawiska nowe, na przykład istota galerianek, albo galerianków, bo Panowie też się tym zajmują - to jest właśnie kwestia pojawienia się czegoś takiego. Pewne rzeczy nam nie przyjęły się, na przykład ustawienie kaplicy, żeby się pomodlić, może się za bardzo nie przyjęła, aczkolwiek tam zawsze jest chłodno więc można sobie wejść i się ochłodzić. 

KB: Dokładnie, można się nieco uspokoić. Jak to miasto przyszłości ma wyglądać? Wspomniał Pan Profesor o właśnie współdzieleniu, no i widać to w tych takich nowoczesnych miastach, że współdzieli się wiele rzeczy, no między innymi samochód, hulajnogi, rowery, czasem i mieszkania. I co sprawia, że miasto jest miastem przyszłości? Co to w ogóle znaczy i czy to jest to smart city, o którym wszyscy mówią? Czy to powinno iść w inną stronę? To tak podsumujmy ten nasz podcast.

prof. dr hab. inż. JS: Jasne, no oczywiście, musielibyśmy się zastanowić - przyszłość - to będzie kiedy, czy to będzie za 10 lat czy za 50? Jak oglądałem kiedyś takie czasopisma, chyba to były amerykańskie, które mówiły o przyszłości, takie futurystyczne z lat chyba 20. XX wieku, no to tam były wysokie budynki i połączenie między tymi budynkami, takie tam na jakichś wysokościach, no to niektóre budynki mają na świecie tak. Oczywiście mnóstwo latających pojazdów, no i myśmy do tego nie doszli, ale też były jeżdżące pociągi na przykład po estakadach. Otóż, mnie się wydaje, że nasze pomysły na przyszłość miast, są takie niekiedy bardzo futurystyczne, ale one chyba nie za bardzo nam się pojawiają, bo popatrzmy - miasta mamy bardzo dawno. Niektórzy nawet opowiadają, że pierwszym miastem był raj, w którym był Adam i Ewa, no to jest przesada, ale okej, powiedzmy, niekiedy lubimy sobie dodać wiek, ze względu na powagę. I te miasta, one prawdopodobnie trochę się zmienią, w kierunku jednak trochę większego absorbowania zieleni i powrotu do środowiska naturalnego, czyli do tego raju mitycznego - Edenu. Coraz więcej o tym mówimy, nawet pomysł nowego Bauhausu, który teraz jest promowany w Unii Europejskiej, w nawiązaniu do takiego ruchu z lat 20. XX wieku, on mówimy o tym, że właśnie te miasta powinny być - oczywiście - zrównoważone, czyli to wszystko, co chcemy, żeby było środowisko, które się tam równoważy z kapitałem gospodarczym, czy ekonomicznym i społecznym, ale do tego ono ma być ono piękne. Myślę sobie, że słowo piękno może mieć w przyszłości bardzo ważne znaczenie, dlatego, że czym się to miasto powinno odróżniać? One są wszystkie bardzo podobne, mają bardzo podobne funkcje, otóż one powinny być piękne - po prostu. Co to znaczy piękne? No właśnie to jest problem, bo my piękno oceniamy subiektywnie bardzo, coś nam się podoba, coś nam się nie podoba. Natomiast my też mówimy, że możemy wychowywać te piękna. Wiemy na razie tyle, że jeżeli te miasta będą miały spójną przestrzeń, czyli ona nie będzie taka od sasa do lasa, ona będzie płynnie przechodziła z jednych przestrzeni estetycznych do innych przestrzeni estetycznych. Jeśli nie będziemy w tym mieście nadmiernie zmuszani do takich zachowań - i teraz znowu czemu mówię o zmuszaniu, do tego na przykład, żeby nie wychodził z domu, można przymusić? Można. Jak można przymusić? No na przykład, jeżeli mam problem z chodzeniem to tak tu urządzę, że nie wyjdziesz, bo po prostu nie dasz rady dojść do windy. Wina nie będzie działała, nie przejdziesz i tak dalej. Czyli te miasta muszą być przyjazne, muszą być inkluzywne. Inkluzywne, to znaczy takie, które nie będą z natury nikogo w tym mieście traktowały, jako gorszą kategorię ludzi, albo niepożądaną. To jest bardzo ważne, tym bardziej, że niejaki Charles Montgomery, który pisał książkę pt. “Miasto szczęśliwe”, wskazuje na przykład, na to że to powinno być takie miasto, ale to nie on wymyślił sobie tę koncepcję - tej inkluzywności. Natomiast są badania, które mówią, że jeśli miasto ma być miastem kreatywnym, czyli takim, które po prostu jest inne niż inne, dlatego że ono daje inne oferty to wtedy musimy mieć takie przestrzegane trzy T - talent, technologia, tolerancja. No i tutaj talent i technologię możemy sobie wyobrazić w głowie, natomiast tolerancja, no ona mówi sama za siebie. Jeżeli nie wiemy, co to jest tolerancja powinniśmy zerknąć do słownika języka polskiego tam jest to dobrze napisane. I teraz słowo “kreatywny” jest pewnym kluczem, do tego byśmy rozróżnili, jakie te miasta mają dom. Będą to albo miasta kreatywne, albo tak jak moje rodzinne Mysłowice idące w XXI wieku dokładnie w 2021 roku idące na otwarcie nowej kopalni, która ma zapewnić 800-900 miejsc pracy dla górników młodych. No to to miasto kreatywnym w życiu nie będzie, co prawda żeby dostać pieniądze, wymyślono, że to będzie element klastra jakiegoś technologicznego, no ale klaster technologiczny oparty na wydobyciu węgla i zapadaniu się mieszkańcom Mysłowic ziemi pod nogami pewnie nie jest dobrym pojęciem. I te miasta prawdopodobnie nie będą tak rosły, jak myśmy przewidywali. Myśmy przewidywali, że generalnie prawie cała ludzkość kiedyś zamieszka w miastach - pewnie tak nie będzie, na szczęście. Myśmy przewidywali, że te miasta będą coraz większe, największe miasto mamy na świecie 35 mln, no to jak sobie porównamy z Polską to prawie cała Polska w jednym mieście, to też sprawia pewne problemy. Tych naśladowców, takiego rozbudowywania miast, na szczęście mamy niewiele, to jedynie Chiny postanowiły mieć większe miasto i sobie tak decyzją polityczną zakreśliły teren, na którym te 35 mln znajdą, no i to jest miasto wielkości dwóch Szwajcarii. Wobec powyższego, czym jest miasto? Jeżeli byśmy tak uznali, że miasto może zajmować całą Polskę, to być może kiedyś będziemy mieli jedno miasto w Polsce i będzie się ono na przykład nazywało Polonia, żeby nie było problemów czytać, takich jak mamy ze Śląsko-Zagłębiowską Metropolią. W zasadzie Śląsk wiadomo, Zagłębie też wiadomo, one są połączone teraz 42 gminy w jedną całość, tyle, że pytanie jest, jak jest zagłębie po angielsku, no i tu jest problem. Wobec powyższego cały problem z powstaniem Metropolii w zasadzie mógł się rozbić o samą nazwę, więc gdybyśmy mieli jedno wielkie miasto, w tym sensie, no to ono już nie byłoby tym miastem, o którym rozmawiamy. W każdym razie, myślę, że dalej będziemy miejscem atrakcyjnym do mieszkania. Myślę, że będzie ono miało zarówno bogatych, jak i biednych mieszkańców. Pewnie różnice będą w zakresie tego, gdzie oni w tym mieście mieszkają. Chociaż są takie tendencje, żeby jednak nie doprowadzać do takich gettoizacji, do takich miejsc, do takich wysp bogactwa. Nieraz się mówi o takich miastach na zachodzie, żeby była jasność, że jak deweloper oddaje jakieś super osiedle to kilka mieszkań musi być przeznaczonych dla ludzi, którzy mają mniejsze dochody, czyli ci ludzie z innej sfery zamożności będą mogli tam zamieszkać. Zatem możemy mieć różne próby No teraz myślę, że ono powinno być niezmiennie miejscem, gdzie będziemy się realizować, gdzie będziemy szczęśliwi, gdzie będziemy akceptowani, gdzie będziemy mogli żyć, tak jak uważamy za stosowne. Oczywiście nie naruszając sfery wolności innych osób - i to będzie to miasto.

KB: I takiego miasta sobie wszyscy życzymy, a czego życzymy naszym słuchaczom na święta? 

prof. dr hab. inż. JS: Życzę im, żeby w przyszłym roku i w ogóle w swoim życiu odnaleźli szczęście, jak będą szczęśliwi - będą mieli wszystko.

KB: Dziękujemy za te życzenia - Wesołych Świąt wszystkim słuchaczom podcastu Naukowe UEspresso, a moim gościem był prof. dr hab. inż. Jacek Szołtysek. Dziękuję bardzo.

prof. dr hab. inż. JS: Dziękuję.

[muzyka]

KB: To było Naukowe UEspresso. Jeśli chcesz zostać z nami na dłużej dodaj nas do swoich ulubionych podcastów. Dziękuję i do usłyszenia w kolejnym odcinku.

[koniec muzyki]

 

Naukowe UEspresso odc. 1 - O świątecznym szaleństwie zakupowym (prof. dr hab. Sławomir Smyczek)

Czym jest świąteczna turystyka wakacyjna? Co najczęściej kupują Polacy swoim bliskim pod choinkę? Jak kupować mądrze? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań znajdziesz w premierowym odcinku podcastu „Naukowe UEspresso”. Zapraszamy Cię na rozmowę z naszym ekspertem, prof. dr. hab. Sławomirem Smyczkiem, kierownikiem Katedry Badań Konsumpcji i Prorektorem ds. Edukacji i Współpracy Międzynarodowej UE w Katowicach.

[muzyka]

Konrad Bilski: To jest podcast Naukowe UEspresso, czyli szybka porcja wiedzy w dobrym towarzystwie. Nazywam się Konrad Bilski i zapraszam Cię na ciekawe rozmowy przy kawie z wykładowczyniami i wykładowcami Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.

[muzyka]

KB: Ruszamy z cyklem podcastów Naukowe UEspresso. Przed nami pierwszy odcinek i miło nam, że właśnie go słuchasz. Nasze rozmowy dotyczyć będą tematów popularnonaukowych, z którymi każdy z nas spotyka się w swoim życiu.

[koniec muzyki]

KB: Moim gościem jest profesor doktor habilitowany Sławomir Smyczek, kierownik Katedry Badań Konsumpcji oraz Prorektor do spraw Edukacji i Współpracy Międzynarodowej. Dzień dobry Panie Rektorze.

prof. dr hab. Sławomir Smyczek: Dzień dobry Państwu.

KB: Mamy na dziś całkiem kontrowersyjny temat, bowiem mówić będziemy o świątecznym szaleństwie zakupowym, które często przypomina walkę. Jesteśmy zazwyczaj mocno skołowani, nie zawsze wiemy czego na rzeczywiście trzeba i tu, spotykamy marki mówiące “Potrzebujesz wszystkiego”. I tak nasuwa się pytanie co o zachowaniach  polskich konsumentów mówią badania?

prof. dr hab. SS: To fakt, okres przedświąteczny, jest okresem bardzo intensywnych zakupów. Jest to okres, który wykorzystują marki, sklepy, do tego, żeby jak najwięcej sprzedać swoich produktów. No ale konsumenci też są bardzo zainteresowani tym, żeby kupić czy to żywność, czy to prezenty - po to, by obdarować nimi swoich bliskich, czy znajomych. Jak pokazują badania, prowadzone chociażby w naszej Katedrze, to prawie 50% Polaków robi zakupy świąteczne między 1 a 15 grudnia, a więc nie zostawiają tego na ostatnią chwilę. Ba! Prawie 20% respondentów mówi, iż takie zakupy, w szczególności jeżeli chodzi o prezenty, robi już w listopadzie. Natomiast, no niestety, jest ciągle grupa prawie 30% respondentów, którzy zostawiają zakupy na ostatnią chwilę, a niektórzy nawet wskazują, że w Wigilię liczą na to, że złapią jak najfajniejsze okazje. Oczywiście to jest często błędne, dlatego że pośpiech, rutyna, nieprzemyślane decyzje powodują, że wydajemy często dużo więcej i na towary czy produkty, które nie są nam potrzebne.

KB: A czy Pan, Panie Rektorze ma wybrane prezenty świąteczne, i do której grupy Pan należy?

prof. dr hab. SS: No ja zdecydowanie zawsze dużo wcześniej kupowałem prezenty, jestem w tej grupie około 20%, które jeszcze w listopadzie dokonuje tych zakupów. Zatem ja już wszystkie prezenty mam zakupione, pozostaje mi tylko je odpowiednio spakować, no i właściwie tak naprawdę skoncentrować swoją aktywność tylko i wyłącznie na dekoracji domu przed świętami.

KB: Przyznam się szczerze, że jestem w tej grupie, która kupuje wszystko na ostatni moment i niebezpieczeństwa konsumenckie to moja specjalność. Wspomniał Pan też o tym, że wydatki rosną. Ile zatem przeznaczamy na zakupy na święta - jakie rzeczy najchętniej kupujemy jako Polacy?

prof. dr hab. SS: Badania prowadzone zarówno przez naszą Katedrę, jak i przez duże agencje badawcze pokazują, że statystyczna polska rodzina wyda w tym roku na święta, na organizację świąt i prezenty, pomiędzy 1 100–1 200 złotych. Jest to kwota większa od ubiegłego roku, chociażby o około 7% i faktycznie ostatnie lata pokazują, że co roku więcej wydajemy na organizację świąt. Chociaż jeżeliby popatrzeć statystycznie na rodzinę w Unii Europejskiej to jesteśmy faktycznie na szarym końcu. Natomiast, to co jest ważne, to zauważone zostały ostatnimi czasy zmiany proporcji pomiędzy wydatkami na organizację samych świąt, czyli przede wszystkim żywność, jak i jeżeli chodzi o prezenty. Kiedyś dużo więcej wydawaliśmy na zakup prezentów, na obdarowywanie swoich bliskich, znajomych, rodziny - natomiast mniej na żywność. Obecnie, ze względu na chociażby wzrost cen wszystkich artykułów, zdecydowanie więcej wydajemy na żywność, na przygotowanie samych świąt, a na prezenty wydajemy mniej. Wynika to z różnych przyczyn, ale ostatnimi czasy możemy zaobserwować pewnego rodzaju trend związany ze zrównoważoną konsumpcją, a więc często dorośli rezygnują z obdarowywania się prezentami. Natomiast te wydatki związane z prezentami przede wszystkim kierują w stronę dzieci po to, żeby zapewnić im tą radość, natomiast sami cieszą się z tego, że mogą się spotkać.

KB: Jest to piękny czas i obecność naszych bliskich to zawsze najlepsza część tych świąt, więc właściwie można się cieszyć, że takie trendy obecnie królują. Ale wróćmy do naszych zakupów. Jakie prezenty robimy dzieciom, oraz sobie jeśli już zdecydujemy się na obdarowywanie dorosłych? Pewnie wpływ na tę decyzję ma posiadany budżet, zatem co można znaleźć pod choinką u bogatych konsumentów, a co u tych z nieco mniejszą zasobnością portfela?

prof. dr hab. SS: Oczywiście skoro prezenty dla dzieci to przede wszystkim zabawki różnego rodzaju i tutaj firmy, które produkują i sprzedają te zabawki, prześcigają się w różnego rodzaju promocjach. Natomiast jeżeli popatrzymy na przeciętne gospodarstwo domowe, to najczęściej królują tutaj jednak książki i perfumy. Ci konsumenci bogatsi częściej też również wydają pieniądze na zakup biżuterii, a także nowoczesnego sprzętu elektronicznego  i mówimy wtedy o tak zwanej konsumpcji gadżetowej, bo niejednokrotnie nie są to dla nas niezbędne produkty, ale właśnie okres świąteczny jest takim, kiedy właśnie możemy obdarować znajomych i przyjaciół tego typu produktami.

KB: No właśnie panie Rektorze, a propo gadżetów to parę lat temu miałem okazję oglądać program, w którym poruszono fenomen pewnej marki elektronicznej. Mianowicie kilku neurologów po analizie rezonansu magnetycznego doszło do wniosków, z których wynika, że mózgi miłośników tej firmy przeprowadzają analogiczne operacje do tych zachodzących w umysłach ludzi głęboko wierzących. No oczywiście to bardzo wyjątkowy przykład, natomiast odnosząc się do naszego tematu muszę Pana zapytać jakie działania marketingowe podejmują marki, sklepy, producenci w tym świątecznym czasie, aby pozyskać jak największą liczbę klientów.

prof. dr hab. SS: Działania są różne, to co możemy zaobserwować w ostatnich latach, to na pewno zmniejszyła się liczba takich działań agresywnych, czy nieetycznych ze strony sklepów, czy producentów poszczególnych produktów. Natomiast oczywiście działania marketingowe jak najbardziej są wdrażane. Marketing sensoryczny tutaj odgrywa bardzo istotną rolę, to puszczanie odpowiednich zapachów chociażby w kawiarni gdzie oprócz właśnie tego zapachu kawy czujemy zapach wanilii, który no właśnie ma wprowadzić nas w błogi nastrój, który będzie bardziej nas skłaniał do dokonywania zakupów. To również odpowiednia muzyka w sklepie, to odpowiedni dobór kolorów, światła, natężenia tego światła - to wszystko razem sprawia, że mamy poczuć się przyjemnie w miejscu zakupu i ma nas skłonić do wydania więcej pieniędzy. Oprócz tak zwanego marketingu sensorycznego wiele firm stosuje innego rodzaju zabiegi, chociażby jedna z firm dyskontowych sprzedająca artykuły żywnościowe, właściwie już co roku wydaje specjalną książkę kucharską ze wspaniałymi przepisami, które mają urozmaicić nasze potrawy na stole świątecznym. Oczywiście wszystkie te przepisy zawierają potrawy przygotowane z produktów, które można nabyć właśnie w tej sieci. Książki nie można nabyć, nie można kupić, można jedynie poprzez zebranie odpowiedniej liczby punktów za zakupione towary w tym sklepie, uzbierać odpowiednią liczbę punktów i wymienić je na właśnie tę książkę. A więc firma chce skłonić konsumentów, by w jednym miejscu jak najwięcej środków finansowych wydali. Wracając znowu do, chociażby  książek i perfum, czyli tego najbardziej popularnego prezentu w polskich gospodarstwach domowych, to właśnie czy to księgarnie, czy perfumerie chcąc zachęcić konsumentów do kupowania właśnie u nich, przygotowali chociażby mobilnych sprzedawców, którzy mają pomóc nam znaleźć odpowiedni towar, od razu nas obsłużą i od razu możemy zapłacić u tego mobilnego sprzedawcy. Nie musimy stać w długich kolejkach, a trzeba zwrócić uwagę, że czas odgrywa tutaj bardzo ważną rolę dla konsumenta. Tutaj, co ciekawe obserwujemy, że żywność, którą do tej pory zazwyczaj kupowaliśmy w sklepach widzimy z roku na rok wzrasta liczba kupowanych artykułów żywnościowych online, po to by zaoszczędzić czas, i żeby ten czas właśnie móc przeznaczyć na zakupy prezentów. Poza tym część świadomych konsumentów kupuje produkty online, po to, że w momencie gdy okazują się być nietrafionymi prezentami, można taki prezent zawsze do 14 dni zwrócić. W przypadku zakupu w sklepie stacjonarnym już takiej możliwości nie ma, oczywiście jest to dobra wola sklepu jeżeli coś takiego oferuje, to też jest jeden z elementów, który chce skłonić konsumenta, żeby wydał środki finansowe właśnie u nich, ale te decyzje muszą być bardziej przemyślane, bardziej racjonalne i rozważne.

KB: Poruszyliśmy już temat wspólnego spędzania czasu i prezentów, ale niektórzy ten czas postanawiali spędzać za granicą i nie mówię tutaj o odwiedzinach rodziny, bo oczywiście jest bardzo ważny motyw podróżniczy Polaków, ale mam na myśli tych, którzy uciekają przed zimnem bądź gorączką świąteczną w ciepłe, egzotyczne kraje. Jak wygląda to świąteczne podróżowanie i co na ten temat mówią badania?

prof. dr hab. SS: Faktycznie, na początku XXI wieku zaobserwowaliśmy w Polsce ten trend, który na Zachodzie już był widoczny, a mianowicie uciekanie z tego ogniska domowego za granicę czy w inne miejsca, nawet w kraju, po to, żeby spędzić święta inaczej. A wiadomo święta Bożego Narodzenia w Polsce kojarzą się właśnie z rodziną, ze spędzaniem czasu z przyjaciółmi, znajomymi, natomiast coraz większa liczba konsumentów zaczęła kopiować wzorce z zachodu i próbować spędzać święta zupełnie inaczej. Czy to wykupywali  wycieczki zagraniczne, czy wyjazdy w góry, czy nad morze - po to, żeby spędzić te święta zupełnie, zupełnie inaczej. I ten trend faktycznie utrzymał się bardzo długo, do właściwie ubiegłego roku. W momencie sytuacji covidowej i zagrożeń z tym związanych spowodowało to drastyczny spadek wydatków na wyjazdy zagraniczne. Wyjazdy krajowe się utrzymywały na niezmiennym poziomie, dlatego że konsumenci postrzegali je jako w miarę bezpieczne. Natomiast zdecydowanie i ubiegły rok, i ten rok wyjazdy zagraniczne Polaków na święta, niestandardowe święta (mówimy wtedy o świątecznych wyjazdach wakacyjnych), właściwie praktycznie zniknęły i wydatki na podróże osiągają poziom około 300-400 złotych, czyli to tak naprawdę są wydatki, które pokrywamy na wyjazdy, by odwiedzić naszą rodzinę i spędzić razem z nimi wolny czas. 

KB: Ta świąteczna turystyka wakacyjna, o której mówił Pan Rektor może mieć również taką zaletę, że nie wpadniemy w pułapkę kupowania prezentów na ostatnią chwilę. Jak już Pan powiedział, wcale nie miała grupa robi świąteczne zakupy bardzo późno, przez co łatwo o wpadki i te nietrafione podarunki. Niektórzy mogą nam nic nie powiedzieć i po prostu puszczą te rzeczy w tak zwany obieg wtórny, ale są jednak i tacy, którzy decydują się na zwrot do sklepu. Ile mamy takich sytuacji i jak to było w poprzednich latach?

prof. dr hab. SS: W poprzednich latach liczba zwrotów nie była aż tak duża, właśnie to tak naprawdę te nietrafione prezenty zasilały obieg wtórny prezentów wśród polskich gospodarstw domowych, ponieważ coraz więcej zakupów robimy jednak online, tu praktycznie ⅓ zakupów w tym prezentów jest robiona w sieci, no to liczba zwrotów zdecydowanie wzrosła. Niektóre sklepy podają, że nawet do 30% wszystkich towarów zakupionych przed świętami, czyli w ostatnich dwóch tygodniach przed świętami, zostaje zwrócona. Często to są właśnie te nietrafione prezenty, i do najczęściej wymienianych produktów, które ulegają zwrotom to  przede wszystkim odzież oraz buty.

KB: Czyli te wszystkie rzeczy, które wymagają jednak dokładnego rozmiaru i jest to zawsze trudniejsze do kupienia, bo nigdy właściwie nie wiadomo jaki rozmiar może być.

prof. dr hab. SS: Zarówno tutaj rozmiar, jak i również trafienie w odpowiedni gust osoby, którą chcemy obdarować. 

KB: Panie Rektorze to wiemy już co o naszych polskich konsumentach mówią badania, ale nie mogę nie zapytać Pana Rektora czy ma Pan jakąś receptę na to co robić, aby kupować mądrze.

prof. dr hab. SS: Przede wszystkim nie zostawiać zakupów na ostatnią chwilę. Warto przemyśleć to, co chcemy kupić, kiedy chcemy kupić, jak chcemy kupić i dla kogo to kupujemy. Badania też pokazują, że właściwie to Polacy starają się być Łowcami Okazji i ponad 50% konsumentów przyznaje się do tego, że jeżeli zobaczy bardzo atrakcyjną cenę, kupuje dany produkt, mimo że wcześniej nie zaplanował sobie tego. Oczywiście my nie jesteśmy liderami, jeżeli chodzi o Łowców Okazji, bo w Europie liderami są na pewno Irlandczycy i Brytyjczycy, a już na świecie nikt nie może konkurować z Chińczykami. No ale mimo wszystko 50% konsumentów podejmujących, no nie do końca racjonalne i przemyślane decyzje jest to zagrożenie, że nie trafimy z prezentem i wydamy zbyt dużo środków finansowych. Zatem warto zaplanować sobie wcześniej wydatki, warto zastanowić się, dla kogo kupujemy ten prezent, warto zrobić rozeznanie na rynku, dlatego że zostawianie zakupów na ostatnią chwilę nie oznacza, że kupujemy zdecydowanie coś taniej. Oferty last minute właściwie nie obowiązują jeżeli chodzi o okres świąteczny.

KB: Panie Rektorze, a jaki Pan dostał idealny prezent? Czy może nam Pan zdradzić?

prof. dr hab. SS: Chyba ciągle numerem jeden będzie ten prezent z dzieciństwa gdy moim wymarzonym prezentem były łyżwy i to było chyba najpiękniejsze odczucie, gdy zobaczyłem te łyżwy właśnie pod choinką. I żaden następny, kolejny prezent już nie był w stanie tego pobić. Teraz faktycznie chyba najbardziej cieszę się z tego, że możemy się spotkać z przyjaciółmi, z rodziną, z bliskimi i ten czas razem spędzić.

KB: Panie Rektorze jesteśmy już po tak zwanych Mikołajkach, ale przed świętami, czego Pan życzy słuchaczom Naukowego UEspresso?

prof. dr hab. SS: Przede wszystkim życzę tego, byśmy nie koncentrowali się na prezentach, na zakupach, na spędzaniu czasu w supermarketach i sklepach, ale żebyśmy ten czas przeznaczyli dla siebie, dla znajomych, dla rodziny i cieszyli się z tego, że jesteśmy wszyscy razem.

KB: Dziękujemy serdecznie Panie Rektorze za te życzenia, dołączamy się do nich, również życzymy tego naszym słuchaczom, a moim gościem był profesor doktor habilitowany Sławomir Smyczek. Dziękuję bardzo.

prof. dr hab. SS: Dziękuję serdecznie.

[muzyka]

KB: To było Naukowe UEspresso. Jeśli chcesz zostać z nami na dłużej dodaj nas do swoich ulubionych podcastów. Dziękuję i do usłyszenia w kolejnym odcinku.

[koniec muzyki]

Dołącz do nas

Nasi partnerzy